Przeniosłam się z onetu, który jest tak tragiczny, że aż płakać się chce.
W każdym razie. Rozchodzi się o to samo, co zwykle. Biedna mała dziewczynka próbuje schudnąć. Próbuje i próbuje i coś nie wychodzi. Mam nadzieję, jednak, że w końcu znajdę na tyle silną motywację, że zrzucę cały ten balast, który mnie gnębi.
Strasznie
boli mnie fakt, że ja tak bardzo bym chciała schudnąć, ale czuję się
całkowicie bezsilna. Święta minęły, ale ja jeść nie przestałam.
Przestałam za to ćwiczyć. Czuję się fatalnie, na pewno przytyłam i
wyglądam gorzej. Wagi dalej nie mam. Jestem beznadziejna.
Nie pisałam, bo się wstydziłam. A tak straszliwie mi zależy. Wszędzie dookoła mam motywację, ale po prostu nie umiem. Nie umiem długo wytrzymać na diecie. Kiedyś mi się to udało, nie wiem, czemu teraz tak chujowo mi idzie. Co mam powiedzieć? Że chcę? Że od jutra? Znowu?
Nie pisałam, bo się wstydziłam. A tak straszliwie mi zależy. Wszędzie dookoła mam motywację, ale po prostu nie umiem. Nie umiem długo wytrzymać na diecie. Kiedyś mi się to udało, nie wiem, czemu teraz tak chujowo mi idzie. Co mam powiedzieć? Że chcę? Że od jutra? Znowu?
Znam tą bezsilność.. No, ale na nowym blogu spróbuj z czysta kartą bez wpadek, tak jak ja się staram.. Powodzenia. ;)
OdpowiedzUsuńZmieniam adres bloga na: http://zmagania-grubaska.blogspot.com/
Kochana, po prostu zacznij JUŻ TERAZ, nie patrz na to która jest godzina, przestań jesć! Nie ma że od jutra! Bierz czysty zeszyt długopis, pisz date i notuj wszystko co zjesz, oblicz kalorie i zmniejszaj!
OdpowiedzUsuńMi motywacji dodaje codzienne dodawanie na bloga ilości zjedzonych kalorii ;)
Trzymaj się chudziutko, dodaje do linków :*