poniedziałek, 5 sierpnia 2013

mais ne pleure pas

W zeszłym tygodniu cztery dni ćwiczyłam, a od piątku sobie odpuściłam. Wiadomo, weekend, to ja od razu przestaję się starać, nie wiem dlaczego te weekendy są dla mnie takie straszne, że jak widzę jedzenie to nie umiem się powstrzymać. 
W każdym razie, dzisiaj generalnie zjadłam parę śliwek, wypiłam kawę, herbatę i tyle. Najchętniej zamieszkałabym na tym śliwkowym drzewie. Ćwiczyłam, powiedzmy, mniej więcej 50 minut.
Rano się pomierzyłam, poważyłam i na wadze nie straciłam właściwie nic :( 

Porównanie z zeszłym tygodniem [29 lipca]: 
Waga: 65,1 kg / 64,9 kg
Biust: 87 cm / 86 cm
Talia: 70 cm / 70 cm
Tyłek: 100 cm / 99 cm
Udo: 58,5 cm / 58 cm 
Łydka: 37,5 cm / 37 cm
Ramię: 27 cm / 27 cm 
Wzrost ten sam od dawna: 171. 

Tak bardzo mi zależy na tych dolnych partiach, biodrach, pośladkach, nogach, bo to mój najgorszy feler. I na nich staram się skupiać, ale marne efekty. Zmian właściwie nie widzę, natomiast powiedziałabym, że biust maleje mi z dnia na dzień. Dlaczego nigdy nie może być tak jakby człowiek chciał?

Oglądam: Ojciec chrzestny II
Czytam: Adolf Hitler Moja walka
Słucham: France Gall La guerre des chansons





poniedziałek, 29 lipca 2013

dźwigając przeklęty swój los

Ćwiczyłam dzisiaj i prawie umarłam z gorąca. Nawet kiedy otwieram okna i drzwi próbując zrobić przeciąg, nic to nie daje, gorące powietrze jeszcze wszystko pogarsza. Masakra. Najchętniej popływałabym w zimnej wodzie, ale w pobliżu nie ma żadnego zalewu, basenu ani w ogóle żadnej wody, a nie wyobrażam sobie jazdy rowerem kilkanaście kilometrów w tym upale.
Co do jedzenia, właściwie nie mam na nic ochoty. Zjadłam sobie dzisiaj śliwkę i jabłko, chyba by mnie to zabiło jakbym miała teraz zjeść coś na gorąco. 
Pomierzyłam się dzisiaj, zmierzę się też w poniedziałek za tydzień i wtedy napiszę porównanie tych wymiarów. Mam nadzieję, że coś się zmieni. 

Czytam: Jerzy Kirchmayer Powstanie Warszawskie 
Oglądam: Glee
Słucham: Dezerter Kto





środa, 24 lipca 2013

płoną oczy i skronie

W poniedziałek zmusiłam się do ćwiczeń, wczoraj też, dzisiaj tak samo ćwiczyłam. Jakoś idzie. 
Jak na razie zjadłam dzisiaj kaszę mannę z jednej szklanki mleka, ale jest dopiero 15, więc spodziewam się niestety, że jeszcze coś zjem, najlepiej jakieś owoce, których jest mnóstwo w moim ogródku. 
14 sierpnia jadę na wczasy. Z jednej strony nie mogę już się doczekać, ale znowu z drugiej martwię się, że to co uda mi się zrzucić, tam przetracę. Wiem to, bo znam dobrze siebie i niestety, nie potrafię się oprzeć lodom, gofrom i innym tego typu rzeczom kiedy jestem na wyjeździe. A tam nie będę miała okazji, żeby poćwiczyć. 
Na razie staram się nie ważyć. Pochwalę się Wam wagą jak coś schudnę, bo na razie to wstyd pisać.

Słucham: AC/DC Live wire





poniedziałek, 22 lipca 2013

maybe you are

Powitajcie moje drogie, mnie, świeżo upieczoną studentkę Politechniki Śląskiej.
Nie było mnie tak długo nie tylko dlatego, że zajmowałam się studiami. Przez pewien czas byłam niezbicie pewna, że jestem w ciąży, naprawdę. Tylko wokół tego kręciły się moje myśli, ułożyłam w głowie plan na każdą z możliwych sytuacji, skupiałam się tylko na tej strasznej możliwości i zignorowałam wszystko inne. A czy to prawda, okaże się w tym tygodniu. 
W każdym razie, jestem i postaram się sprężyć, tym bardziej, że w okolicach 15 sierpnia wyjeżdżam nad morze, wobec tego muszę trochę się ogarnąć do tego czasu.
Dzisiaj zjadłam tylko kaszę mannę, jakoś nie miałam na nic więcej ochoty. Rano ćwiczyłam jakieś 10 minut, postaram się też zrobić jakiś dłuższy, 40 minutowy przynajmniej, zestaw ćwiczeń, ale nie wiem jak z tym będzie, bo jestem kompletnym trupem. Wstałam o nieludzkiej jak dla mnie porze [7.30] i najchętniej od razu walnęłabym się spać i nie robiła nic. Ale muszę się jakoś zmotywować, jak zacznę ćwiczyć to energia wróci. 

Słucham: Muddy Waters I just want to make love to you
Czytam: Jerzy Kirchmayer Powstanie Warszawskie





środa, 3 lipca 2013

i'm gonna make a change

Dzisiaj ćwiczyłam jakieś 40 minut i mam nadzieję, że będzie tego więcej.
Szczerze, nie zwracam uwagi na to co jem. Jakoś tak, mam głowę zajętą czymś innym.
5 i 9 lipca będę już wiedziała, czy dostałam się do tych uczelni, na których najbardziej mi zależy. Jeżeli nie, trudno, zostanę w moim mieście na rok i poprawię maturę. Tym bardziej, że wybrałam sobie naprawdę dobre szkoły wyższe i boję się, że braknie mi punktów. Fajnie by jednak było jakbym się dostała. Oram się tymi studiami, że masakra. Trzymajcie kciuki.
Cały czas zaprzątam sobie głowę uczelniami, przepraszam, że o tym tylko piszę, ale 9 lipca już się z tym ogarnę :D 





poniedziałek, 1 lipca 2013

i am the rain

Nie było mnie przez tyle czasu, byłam strasznie zorana studiami i w ogóle wszystkim. 
Nie zrobiłam przez ten czas raczej nic konstruktywnego. Nawet nie wiem na chwilę obecną ile ważę. 
Miałam lepsze i gorsze dni, jak zwykle. 
W każdym razie, dzisiaj cały dzień chodzę tak zmęczona i wyczerpana, że najchętniej spałabym cały czas.
Dzisiaj zjadłam dwa małe jabłka, jajko na twardo i niestety trochę czekolady. Nie mogłam się powstrzymać. 
Z ćwiczeń prawie nic, ale naprawdę nie jestem w stanie, może jutro będzie lepiej. 





czwartek, 6 czerwca 2013

i could sleep for a thousand years

Wczoraj znowu zrobiłam głupotę. Nienawidzę tego, kiedy wszystko idzie dobrze, a tu nagle - bach! I jem. Właśnie wczoraj, cały dzień miałam udany, a pod wieczór, kiedy mama wróciła z pracy przyniosła ptasie mleczko. I oczywiście mądra ja musiałam się skusić. Wrr! I dzisiaj to samo! Cały dzień super, a potem zjadłam jedno kruche ciastko. Dobrze chociaż, że tylko jedno. Mówię sobie, że to nic, że przecież ćwiczę, ale i tak. Chciałabym, żeby wszystko mi szło doskonale. Czemu nie może być po mojej myśli?
Ostatnio siostra powiedziała mi, że schudłam. Niemożliwe. Denerwuje mnie to, bo wiem, że nie może być widać jeszcze jakiejkolwiek zmiany. Pewnie chciała mi poprawić humor.

Oglądam: Mad Men
Czytam: Guy N. Smith Obóz
Słucham: The Velvet Underground Heroin





środa, 5 czerwca 2013

córko, mała damo, z jabłkiem w dłoni

Wczoraj miałam raczej przeciętny dzień. Ćwiczyłam jakieś 50 minut, ale zjadłam dość dużo chleba. Niby ciemnego, ale i tak przesadziłam. Dwie kromki to by jeszcze można było zrozumieć, a ja zjadłam niestety więcej plus oczywiście kilka innych rzeczy. No, ale już trudno.
Dzisiaj natomiast, rano, zjadłam sałatkę, można powiedzieć, z pół pomidora i kawałka ogórka, a po południu miseczkę zupy fasolowej, którą po prostu uwielbiam. Wybrałam co prawda większość kartofli i fasoli, ale trochę sobie zostawiłam dla smaku. Zapewne zjem jeszcze coś dzisiaj, ale liczę na to, że nie przesadzę jak wczoraj. Oprócz tego 50 minut ćwiczeń. 

Najgorsze jest to, że wczoraj dopadły mnie myśli o  tym wszystkim dobrym jedzeniu. Zaczęłam zastanawiać się nad naleśnikami, kluskami, czekoladą. I dzisiaj też o tym myślę, oby na myśleniu się skończyło. 

A żeby nie było tylko o diecie przez cały czas, to mam do polecenia wspaniały film, który obejrzałam przed wczoraj - Kto się boi Virginii Woolf? Naprawdę, świetne kino. Warto zobaczyć. 
Oglądam: Golden Boy 
Czytam: Peter Curtis Czarownice z Walwyk
Słucham: SBB Memento z banalnym tryptykiem





poniedziałek, 3 czerwca 2013

got to be there

Tak więc wytrwałam cały tydzień bez ważenia się. 
Mam teraz małe porównanie z moją wagą i wymiarami z zeszłego tygodnia.
Waga: 66,5 kg / 64,8 kg
Biust: 88 cm / 87 cm
Talia: 71 cm / 70 cm
Tyłek: 102 cm / 99 cm
Udo: 58 cm / 58 cm
Łydka: 38 cm / 37,5 cm 

Co do weekendu, sobota w porządku, niedziela - strasznie. Ale trudno, nie jest mi przykro, nie mam wyrzutów sumienia. Obawiam się jednak najbliższej soboty, bo idę na taką grillową osiemnastkę, a moją tragedią jest uwielbienie jedzenia z grilla i alkoholu niestety. Ale może nie przesadzę.

Co do dzisiaj: zjadłam rano kaszę mannę z jednej szklanki mleka, kromkę ciemnego chleba z plasterkiem pomidora i pół banana. Ćwiczyłam około 50 minut. Jestem usatysfakcjonowana dzisiejszym dniem, załatwiłam sobie te jazdy i naprawdę, naprawdę muszę teraz zdać na to prawko. 

Ponadto, kończę czytać wspaniałą książkę o tytule Martin Eden autorstwa Jacka Londona i chcę bardzo serdecznie zachęcić wszystkich do przeczytania tej naprawdę wybitnej powieści, jeżeli nie miałyście okazji się z nią zetknąć. Naprawdę, świetna literatura.

Oglądam: Golden Boy
Słucham: Patti Smith Distant fingers





piątek, 31 maja 2013

gdzieś daleko stąd ludzie boją się wychodzić na ulice, by powiedzieć 'nie'

Rano: płatki kukurydziane z otrębami i rodzynkami + pół szklanki mleka 1,5%
W ciągu dnia: mniej więcej po dwie łyżki otrębów i rodzynek
Przed chwilą [okolice godziny 18]: kromka ciemnego chleba z pomidorem i ogórkiem
+ 50 minut ćwiczeń. 

Odkąd dzisiaj wstałam to ciągle dumam nad tymi studiami. Byłam już zdecydowana na tą mechatronikę, a kilka dni temu naszły mnie wątpliwości, że może powinnam uczyć się czegoś innego. Śmieszne jest to, że mam chwile, w których czuję się tym strasznie załamana, wydaje mi się, że czas ucieka i muszę już teraz się decydować. A potem, w sekundę później, jestem już całkiem spokojna i jedyne czym się martwię, to w czym pójdę na imprezę. 

A droga Ryoko Ana - trzeba Ci wiedzieć, że ja jestem osobą dobrą we wszystkim, więc w moim przypadku każdy kierunek jest realnym celem. Jest to tylko kwestia tego czego chcę, bo dla mnie każde studia są osiągalne. Więc rady w stylu 'Nie bujaj w obłokach' w kwestiach nauki i wykształcenia nie mają u mnie prawa bytu. 
 
Oglądam: Gotowe na wszystko
Słucham: Oddział Zamknięty Obudź się 





czwartek, 30 maja 2013

not anymore

Dzisiaj jadłam właściwie same otręby, rodzynki i płatki kukurydziane. Najpierw, na śniadanie zjadłam ta mieszankę w połączeniu z pół szklanki mleka, a potem tak sobie dziubałam w ciągu dnia od czasu do czasu. Oprócz tego kanapka z ciemnego chleba, bez masła, z pomidorem i ogórkiem. Czuję się straszliwie nażarta, za dużo zjadłam. Muszę sobie wprowadzić jakieś restrykcje.

Ćwiczyłam dzisiaj jakieś 40 minut, ale dzisiaj moja kondycja po prostu leżała, już po kilku minutach byłam tak zlana potem i zmęczona, że miałam ochotę położyć się na podłodze i leżeć tak do dnia sądnego. 

Od kilku dni cały czas wyrzucam sobie, że tak mało skupiałam się na nauce. Za mało czasu poświęcałam fizyce. Żegnaj AGH na ten rok! Miejmy nadzieję, że tylko na ten rok. Dużo myślę o tych studiach. Przeraża mnie to, że nie ma dziedziny, którą bym uwielbiała i chciała się w niej spełniać. Bo mnie podoba się wszystko. Widzę siebie na prawie, medycynie, studiach technicznych, w szkole teatralnej. I co teraz? Co ja mam robić? Straszne, że będąc tak głupim jak ja w tym momencie trzeba decydować o swojej przyszłości.

Oglądam: Mad Men
Słucham: Deep Purple Anthem





środa, 29 maja 2013

we're just dancing in the dark

Zjadłam dzisiaj kaszę mannę ze szklanki mleka, małą paczuszkę granoli z truskawką i żurawiną, kanapkę z ciemnego chleba z plasterkiem pomidora i ogórka bez masła oczywiście. Ćwiczyłam jakieś 45 minut. 
12 czerwca mam drugi egzamin na prawo jazdy. Nie wiem czemu jeszcze nie dzwonię, żeby umawiać się na jakieś dodatkowe jazdy. W ogóle we wszystkim jestem taka jakaś rozlazła. Odkładam wszystko na później, a i tak tego nie robię. A tym razem naprawdę muszę zdać. To samo z szukaniem pracy, nie robię nic, żeby znaleźć sobie zajęcie na wakacje, a też koniecznie muszę to zrobić. nie mogę zrozumieć dlaczego ten czas tak szybko leci. Chyba najbardziej ze wszystkiego chciałbym cofnąć się z powrotem do moich lat dziecięcych. Wszystko byłoby inaczej. 
Oprócz tego martwię się studiami.Wiem, że nie dostanę się na tą uczelnię, o której marzę. Muszę brać się do nauki, żeby za rok poprawić maturę, bo nie mogę zmarnować się w moim mieście. Chyba umrę, jeżeli będę tu musiała skończyć studia. 

Słucham: Buzzcocks Fast cars
Oglądam: Gotowe na wszystko
Czytam: Jack London Martin Eden





wtorek, 28 maja 2013

war pigs

Nie zważyłam się dzisiaj, co jest wielkim sukcesem, bo zawsze przynajmniej trzy razy dziennie musiałam się zważyć. Wczoraj i dzisiaj ćwiczyłam po około 50 minut, wydaje mi się, że to stosunkowo optymalny czas jak na lenia. 
Dzisiaj zjadłam:
- zupa koperkowa + trochę makaronu niestety
- jedna ciemna bułeczka z ziarnami
- 2 plasterki pomidora
- 2 plasterki ogórka
- jajko na twardo

Czuję się dobrze z tym bilansem, nie wiem, może za dużo zjadłam, może mało, nie interesuje mnie to. Nie chcę się tym załamywać i ryć sobie bani.