Dzisiaj rano 62,6 kg. Czuję się dzisiaj przerażająco gruba. Straszny humor mam.
Weekend, niezbyt dobrze wypadł pod względem jedzenia. Byłam na osiemnastce w sobotę i jadłam absolutnie wszystko, zero powstrzymywania się. Przesada. Plus alkohol oczywiście, jak to, ja niepijąca.
Co do dziś natomiast - 2 jabłka, jajko na twardo i kromka chleba krajana. Wydaje mi się, że to tak strasznie dużo, tym bardziej, że dziś mało ćwiczyłam.
Któraś zapytała się, co rozumiem przez 'nie szmacić się'. Wydaje mi się, że to całkiem logiczne. Chcę przestać zachowywać się tak jak do tej pory. Nie chodzi o to, że się puszczam na prawo i lewo, ale jeszcze niedawno, niewiele mi do tego brakowało. I to byłoby w porządku, ale w którymś momencie zaczęło mi to przeszkadzać i czuję się źle sama ze sobą. Nie chcę taka być.