poniedziałek, 20 sierpnia 2012

well, i see them every night

Jestem tłusta, tłusta, tłusta. 
Cokolwiek schudnę, kilogramy wracają, bo ja po prostu nie potrafię się trzymać.
I najgorsze - czuję, że zbliżam się do tego fatalnego momentu, kiedy albo nie jem nic albo jem wszystko. A ja nie chcę nic nie jeść. Chcę zdrowo się odżywiać i zdrowo schudnąć. A nie potrafię. Po prostu nie. Dzisiaj mam takiego lenia do ćwiczeń, że nie wiem jak ja to przeżyję. 
 A może to wcale nie będzie źle jeżeli trochę pogłoduję? 




wtorek, 14 sierpnia 2012

oh, i'm gonna love you

Dzisiaj rano 62,2 kg.
Jem, ćwiczę. Monotonia. Nie będę wypisywać mojej całej aktywności fizycznej, żeby Was nie zanudzać, tyle, że ćwiczę i wczoraj chociaż byłam zmęczona, fatalnie się czułam i miałam gorączkę to wstałam i zrobiłam mój wieczorny zestaw ćwiczeń. A potem położyłam się do łóżka i tłukłam do piątej nad ranem, tak długo nie mogłam zasnąć. Nienawidzę tego. 
Oprócz tego nic ciekawego się nie dzieje, za wyjątkiem tej nieszczęsnej osiemnastki. Cieszę się na tą imprezę, ale wiem, że będzie tam mnóstwo żarcia i przeraża mnie wizja całego tego jedzenia - tym bardziej, mojego ulubionego.

Słucham: Freddie Mercury Love kills
Czytam: Umberto Eco Cmentarz w Pradze




środa, 8 sierpnia 2012

and the wind whispers Mary

Wczoraj się najadłam, a dzisiaj mimo wszystko - 62,5 kg.
Cały czas mam wrażenie, że stoję w miejscu, że nie chudnę, a dopiero kilka dni temu uświadomiłam sobie, że przecież schudłam! Naprawdę ważyłam 69,9 kg. Nie wymyśliłam sobie tego, naprawdę tyle ważyłam. A dzisiaj ważę 62,5. To jednak nie jest takie nic jak mi się wcześniej wydawało. 
Szczerze powiedziawszy, wątpię czy zejdę do 58 kg przed wrześniem, tym bardziej, że moja osiemnastka po drodze. Doszłam do wniosku, że zadowoli mnie po prostu 5 z przodu. Może to być nawet w postaci 59,9kg, ale będę się bardzo cieszyć zobaczywszy 5 z przodu. To mnie szalenie zmotywuje.
Ponadto zaczęłam więcej ćwiczyć, robię troszkę ćwiczeń cardio. Niewiele, ale wydaje mi się, że to tak naprawdę one trzymają mnie w formie.
Dzisiaj żywię się jabłkami. Boję się, że skuszę się na placki ziemniaczane, które dzisiaj robi moja mama, tym bardziej, że to ja sama jakiś czas temu narzekałam, że dawno ich nie jadłam. Nie wiem jak się wymigać. 

Słucham: The Jimi Hendrix Experience Remember




poniedziałek, 6 sierpnia 2012

sama tego chciałaś

Jak zwykle zawaliłam weekend, ale naoglądałam się tyle motywujących zdjęć i jestem teraz pełna werwy, motywacji i chęci, żeby już więcej się nie poddawać! 
Nie będę Was zanudzać szczegółami, nażarłam się po prostu i tyle. 
Poza tym chcę trochę oduzależnić się od wagi, bo znowu zaczynam na nią wchodzić po sześć, siedem razy dziennie. Koniec z tym. Zważę się rano, a potem dopiero po kilku dniach. 
Nie mam czasu na zawalanie, dni uciekają, wrzesień coraz bliżej. Do roboty!
Od dzisiaj będę dodawać więcej zdjęć, żeby się bardziej zmotywować. Mam dużo thinspiracji na komputerze, więc teraz będę wrzucać co najmniej trzy.
Obejrzałam dzisiaj olimpiadę. Akurat była gimnastyka artystyczna. Poczułam się tak strasznie bezużyteczna w moich osiemnastu ledwie latach życia. Te dziewczyny są młodsze ode mnie, a wygrywają medale i tak źle mi z tym, że ja wcale nie wykorzystałam życia. Może też mam jakiś ukryty talent?






środa, 1 sierpnia 2012

oh my love

62,9 kg. Mimo, że waga spada to dzisiaj nie mam jakoś szczególnie pozytywnego nastawienia. Mam złe przeczucia. 
Zjadłam dzisiaj 2 jabłka, kilka śliwek i jogurt truskawkowy. Ćwiczyłam właściwie tyle, co codziennie, jeżeli ktoś jest ciekawy wystarczy spojrzeć na poprzednią notkę. 
Tata kazał mi dzisiaj kosić trawę, naszarpałam się z tą kosiarką jak wariatka i to jeszcze w upale. 
Poza tym jestem chora. Czuję jak coś siedzi mi głęboko w gardle czy zatokach, ale ani tego nie mogę wydmuchać ani wykaszlać. W dodatku nie mogę spać, a jak już zasnę to mam strasznie lekki sen. Tak jakby mało mi było problemów. 

Słucham: Metallica Hit the lights
Czytam: Konstanty Ildefons Gałczyński Zielona gęś
Oglądam: Mad Men