wtorek, 26 czerwca 2012

candy says

Dokładnie za dwa miesiące, 26 sierpnia będzie moja rodzinna osiemnastkowa impreza. I bardzo mi zależy, żeby pokazać się wtedy wszystkim z jak najlepszej strony. Za każdym razem ktoś z rodziny powtarza mojej siostrze jak zeszczuplała, a chcę, żeby tego dnia ktoś zwrócił uwagę na mnie, jak ja schudłam. 
Niestety, nie potrafię przestrzegać konkretnej diety, po prostu nie umiem. Nie wiem co jest ze mną nie tak, ale za Chiny ludowe mi to nie wychodzi. 
Dzisiaj się zważyłam na tej mojej chorej wadze i mimo, że ona pokazuje inaczej, to uważam, że ważę 66 kg. Tak myślę.
Skupiam się ostatnio na ćwiczeniach na pośladki i nogi. To mój największy kompleks. Przeżyję już ten brzuch, ale moje dolne partie to koszmar. Zawsze miałam z nimi problem. 
Mniej więcej: A6W, 100 brzuszków, 50 powtórzeń ćw na pośladki nr 1 na każdą nogę, 40 powtórzeń ćw nr 2 na każdą nogę, po 20 powtórzeń na każdą nogę trzech różnych ćwiczeń na uda i pośladki i jedna seria kolejnych trzech ćwiczeń na dolne partie (15 powtórzeń). Powinnam robić 3 serie, ale dzisiaj jakoś wyszło, że zrobiłam tylko jedną. Może jeszcze zrobię. Oprócz tego 60 powtórzeń podnoszenia nóg w leżeniu (doskonałe ćwiczenia na brzuch), 50 półbrzuszków, 80 nożyc i 10 minut ćwiczeń ogólnorozwojowych (głównie jednak były to ćwiczenia na dolne partie ciała). Tych ćwiczeń na nogi i tyłek nie chce mi się opisywać, biorę je z filmików z bardzo przydatnej, cudownej strony Fit Sugar. Tego wszystkiego wydaje się dużo jak to tak porozpisuję, ale w rzeczywistości to mało. Kiedyś ćwiczyłam więcej. 

No, a teraz to cholerne jedzenie. Zjadłam 2 jabłka, kanapkę z chleba krajana z liściem sałaty i plasterkiem pomidora i słodką bułkę. Muszę się powstrzymać od słodyczy. Kiedyś tak długo wytrzymałam. Udało mi się wtedy schudnąć prawie 7 kilogramów. I może nie było tego widać, ale ja czułam się świetnie.

Chciałabym schudnąć 20 kilogramów. To taka ładna okrąglutka liczba.

Muszę się Wam jednak pochwalić, że udało mi się zrealizować jeden cel z mojej listy i na koniec tego roku szkolnego będę miała świadectwo z czerwonym paskiem. 

Słucham: The Temptations Paradise
Oglądam: How I met your mother
Czytam: Vladimir Nabokov Przejrzystość rzeczy 


poniedziałek, 18 czerwca 2012

mów mi dobrze, tylko nie mów mi źle.

Cały zeszły tydzień uważam za zawalony. Może nie w każdy dzień było fatalnie, ale ogółem - porażka. Łącznie z dniem dzisiejszym. Chociaż tyle, że dzisiaj jednak ćwiczyłam. Tyle pocieszenia. Zastanawiam się czy może na jakiś czas nie przejść na dietę bezglutenową, może dobrze mi zrobi wykluczenie z jadłospisu konkretnych produktów. Myślę, że mogę spróbować. 

piątek, 8 czerwca 2012

i i i'm not your stepping stone

Wtorek i środa - nie najgorszy.
Czwartek - porażka. nawet nie byłam głodna, a jadłam. I najśmieszniejsze jest to, że wyrzutów sumienia nie miałam wcale. Dopiero w nocy mnie wzięło i zaczęłam żałować. Jednakże, mimo wszystko nie uważam wczorajszego dnia za kompletnie stracony, bo jednak trochę sobie poćwiczyłam. Mało, bo mało, ale zawsze.
Natomiast dzisiaj ćwiczyłam już 40 minut, a jest dopiero 12. I nie zamierzam na tym kończyć, będę jeszcze więcej dzisiaj ćwiczyć. To były takie ogólnorozwojowe ćwiczenia z internetu, które mnie osobiście dają niezły wycisk. Przy ostatnim filmiku zrobiłam może nieco mniej powtórzeń niż ludzi na nagraniu, bo byłam już bardzo zmęczona. Ale i tak jestem z siebie zadowolona. 
Co do jedzenia, nie jadłam dzisiaj jeszcze nic i najlepiej bym na tym wyszła, żeby mieć dzisiaj głodówkę. Nie tylko, żeby odbić sobie wczorajszy dzień, ale również z innego powodu. Wybieram się dzisiaj na imprezę i postanowiłam sobie nie pić alkoholu. A fakt,ze jestem na głodnego będzie dla mnie motywacją, żeby nie pić. Ale znając mnie, zdążę jeszcze zmienić zdanie. Chociaż przydałoby mi się raz w życiu iść na imprezę i nie pić kompletnie nic, oj przydałoby się. 
Coraz bardziej jestem zdecydowana na ten tatuaż. Już nawet wiem co by to było. Nie chcę żadnego banalnego napisu, żadnej głębokiej internetowej sentencji, chcę coś mojego, co tylko ja zrozumiem.

Słucham: T.Rex Get it on 


wtorek, 5 czerwca 2012

nie będę Julią wierną na balkonie

Wczoraj miałam bardzo dobry dzień, dzisiaj już gorzej. Ale ćwiczę. 
Zjadłam dzisiaj jagodowy jogurt, dwie kromki ciemnego chleba i niestety trochę takiego jakby jogurtowego ciasta z rodzynkami, nie wiem czy kojarzycie o co mi chodzi. I przez chwilę nic mnie to nie obchodziło, że zjadłam to ciasto, nie miałam wyrzutów sumienia, a potem jak idiotka weszłam na facebooka, pośledziłam oczywiście Jego, natrafiłam na Nią i od razu zaczęłam ćwiczyć. Bo sobie pomyślałam, jak cudowna jest ta dziewczyna. I płakać mi się chce. Jestem nienormalna, wiem, naprawdę wiem i tak chcę przestać przejmować się tymi bzdurami, ale nie umiem, po prostu nie umiem, jestem beznadziejna. To jakaś obsesja już jest. Nienawidzę siebie za to.
Dzisiaj robiłam sobie takie ćwiczenia ogólnorozwojowe przez 20 minut, znalazłam je w internecie na absolutnie cudownej stronie FitSugar. A oprócz tego rano jeszcze było A6W, 50 półbrzuszków i 50 powtórzeń ćwiczenia na pośladki. Będę jeszcze działać, koniecznie, koniecznie muszę, bo wszystko co robię to za mało, a ja muszę być lepsza niż Ona.
Ostatnio dużo myślę o tym, żeby zrobić sobie tatuaż. Taki mały, na nadgarstku. Ale potem zmieniam zdanie i wydaje mi się, że teraz go chcę, a potem będę żałować. Tyle rzeczy bym chciała zmienić, ostatnio dużo się nad tym zastanawiam. Myślę, żeby ściąć sobie włosy i przefarbować się na jakiś brązowy (mam naturalnie bardzo ciemny brąz, prawie czarny), myślałam, żeby sobie zrobić kolczyk, ten tatuaż... Ale potem zaraz sobie myślę, że będę żałować. I sama nie wiem.
A jakby mało było tego złego, to jeszcze na dodatek zauważyłam, że mam cellulit. 

Słucham: Guns n' Roses Knockin' on heaven's door Live at Ritz '88


niedziela, 3 czerwca 2012

i wish i was special

Dopiero dzisiaj sobie odpuściłam ćwiczenia. Mam koszmarny nastrój. Dobił mnie piątek. Byłam na imprezie i oczywiście był tam też On. Z nią. Czułe tańce, pocałunki, te sprawy. I aż mnie skręcało z zazdrości. Nie tylko chodziło o to, że to nie ja jestem na jej miejscu, ale tak strasznie było mi przykro, że ja nigdy nie będę tak cudowna jak ona. Bo ona jest naprawdę, naprawdę doskonała. I aż skręca mnie na jej widok. Ta dziewczyna chodziła do mojego liceum, jest rok starsza, więc przez dwa lata oglądałam ją i nie mogłam się napatrzyć, jak ona jest śliczna. A teraz jeszcze ona z Nim. Jak ich zobaczyłam w ten piątek, to aż płakać mi się zachciało. Dobiła mnie ta impreza.
Jestem idiotką, że jestem taka zazdrosna. On chyba nawet nie pamięta mojego imienia, a ja przeżywam to tak jakbym z nim była kiedyś w stałym związku. Jakaż ja jestem głupia.
Siostra powiedziała mi, że troszkę schudłam. A mnie to tak jakby wcale nie obchodziło.