poniedziałek, 17 grudnia 2012

55

Nie mogę się zebrać do ćwiczeń, nic mi się nie chce. Tyle co rano zrobię parę ćwiczeń i może kilka w ciągu dnia i na tym koniec. A wiem, że w ten sposób nie schudnę! Straszne, że nie mam żadnej motywacji do ruszenia tyłka. Lenistwo mnie ogarnia.
Ile ważę - nie będę się przyznawać, wstyd. 
Dzisiaj zjadłam jabłko i małą miseczkę zupy pomidorowej, z makaronem niestety. Oprócz tego czarna kawa i herbata. Ten makaron niepotrzebnie, ale już trudno.
Ponadto, muszę wreszcie przestać kurzyć. Nie podoba mi się to, że palę. czas najwyższy z tym zerwać. 
 



niedziela, 9 grudnia 2012

62

62 dni do studniówki, a ja wciąż tkwię w miejscu. 
Całe moje życie to jedna wielka porażka i nawet jeżeli mam dobry humor, to wciąż mam tego świadomość.
Ale schudnę do tej jebanej studniówki, choćby mnie miało pogiąć, ale schudnę. 
Zależy mi, żeby zrzucić 7 kilogramów. Biorąc pod uwagę fakt, że po drodze są święta, wyczuwam, że będzie ciężko.



poniedziałek, 12 listopada 2012

what's so good about goodbye?

Dzisiaj rano 62,6 kg. Czuję się dzisiaj przerażająco gruba. Straszny humor mam.
Weekend, niezbyt dobrze wypadł pod względem jedzenia. Byłam na osiemnastce w sobotę i jadłam absolutnie wszystko, zero powstrzymywania się. Przesada. Plus alkohol oczywiście, jak to, ja niepijąca. 
Co do dziś natomiast - 2 jabłka, jajko na twardo i kromka chleba krajana. Wydaje mi się, że to tak strasznie dużo, tym bardziej, że dziś mało ćwiczyłam.
Któraś zapytała się,  co rozumiem przez 'nie szmacić się'. Wydaje mi się, że to całkiem logiczne. Chcę przestać zachowywać się tak jak do tej pory. Nie chodzi o to, że się puszczam na prawo i lewo, ale jeszcze niedawno, niewiele mi do tego brakowało. I to byłoby w porządku, ale w którymś momencie zaczęło mi to przeszkadzać i czuję się źle sama ze sobą. Nie chcę taka być.



środa, 7 listopada 2012

come on, baby, light my fire

63,6 kg. 
Zjadłam dziś jajko na twardo, dwa jabłka, dwie kromki ciemnego chleba krajana. W zaokrągleniu wyszło mi niecałe 450 kcal, ale to niemożliwe, wydaje mi się, że powinno być więcej. Dziwne, bo sprawdzałam wartości odżywcze na różnych stronach internetowych i według tych tabel kalorycznych powinno być jeszcze mniej, ale zawyżyłam sobie, bo wydaje mi się, że kroję duże kromki chleba i jabłka, które jadłam wcale nie były małe. Także zawyżyłam, ale wydaje mi się, że słusznie. 
Oprócz tego ćwiczę, mało, ale ćwiczę, robię cokolwiek. Wstaję rano wcześniej, żeby ćwiczyć. Już się przyzwyczaiłam, ale ogólnie rzecz biorąc mogłabym pospać 15 minut dłużej, jakbym nie ćwiczyła. Ale trudno, odsypiam w soboty. 
Ogólnie stwierdzam, że czas wreszcie poważniej zająć się realizacją moich postanowień z zeszłego roku. Oto one:
1. Przede wszystkim oczywiście schudnąć.
2. Ogólnie zadbać o siebie, dobrze wyglądać.
3. Oszczędzać pieniądze.
4. Uczyć się.
5. Mieć w tym roku świadectwo z wyróżnieniem.
6. Przestać kłamać. 
7. Nie szmacić się.

Poza tym znalazłam sobie nowe wspaniałe thinspiracje.  Pierwsza z nich - Michelle Dockery, wyczajona w jednym z moich ulubionych seriali Downton Abbey. A druga, również z serialu, tym razem Don't trust the bitch in apartment 23 - cudowna Krysten Ritter. Naprawdę, napatrzyć się nie mogę na obydwie. 




poniedziałek, 5 listopada 2012

there's no need to be unhappy

64,3 kg. Przynajmniej nie przytyłam. 
W każdym razie - w dzień studniówki chcę ważyć najwyżej 55 kg. To niecałe 10 kilogramów do zrzucenia, wcale nie dużo. Jeżeli się postaram to dam radę. Byleby się nie poddawać. Najgorsze to, że są święta po drodze, Sylwester i kilka osiemnastek, w tym moja (skończyłam już 18 lat, ale imprezy jako takiej jeszcze nie było). Ale postaram się. Nie ma co marnować czasu. 
Dzisiaj zjadłam tylko jajko na twardo. Ale nie chcę się głodzić, zjem coś jeszcze. 
Ćwiczyć, dzisiaj ćwiczyłam, jakieś pół godziny, ale na tym nie koniec. Nie ma opierdalania.



niedziela, 28 października 2012

je suis venu te dire

Nie potrafię się zmotywować. Wszystko tak bardzo mnie przytłacza i boli mnie, że nie umiem zebrać się w sobie i wreszcie podołać. Zawsze zaczyna się dobrze, ale potem czar pryska i z powrotem jest beznadziejnie. I próbuję, próbuję, ale zawsze kończę tak samo.  I co mam powiedzieć? Że jutro będzie lepiej? Ależ ja jestem pewna, że nie będzie. Chyba nigdy mi się nie uda.

wtorek, 9 października 2012

człowiek jako istota społeczna

Zbieram się znowu w sobie, ale nie idzie doskonale.
Wstyd się przyznać, ważę 64,6 kg, czyli właściwie przybrałam to, co zrzuciłam.
Studniówkę mam w pierwszym tygodniu lutego, chciałabym do tego czasu zrzucić przynajmniej 10 kilo. Znając mnie to jeżeli uda się schudnąć 10, będę skakać z radości pod samo niebo. 
Nie mam czasu wiele pisać, mam kompletny zawał nauki i mnóstwo spraw do załatwienia. Całymi dniami jestem totalnym trupem, jedyne na co mam ochotę to wylegiwanie się w łóżku. A to lenistwo pociąga za sobą niestety brak ćwiczeń, nie ćwiczę ostatnio zbyt wiele.



niedziela, 30 września 2012

dream a night like this.

Długo mnie nie było. I zmarnowałam kompletnie ten czas.
Nie mam siły się tłumaczyć, wstydzę się. 
A tak bardzo, bardzo mi zależy, żeby wreszcie pozbyć się tego cielska. 
Jestem tegoroczną maturzystką, więc chcę być szczupła przed studniówką. 
Niech mi ktoś pomoże i zmotywuje mnie do działania, błagam.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

well, i see them every night

Jestem tłusta, tłusta, tłusta. 
Cokolwiek schudnę, kilogramy wracają, bo ja po prostu nie potrafię się trzymać.
I najgorsze - czuję, że zbliżam się do tego fatalnego momentu, kiedy albo nie jem nic albo jem wszystko. A ja nie chcę nic nie jeść. Chcę zdrowo się odżywiać i zdrowo schudnąć. A nie potrafię. Po prostu nie. Dzisiaj mam takiego lenia do ćwiczeń, że nie wiem jak ja to przeżyję. 
 A może to wcale nie będzie źle jeżeli trochę pogłoduję? 




wtorek, 14 sierpnia 2012

oh, i'm gonna love you

Dzisiaj rano 62,2 kg.
Jem, ćwiczę. Monotonia. Nie będę wypisywać mojej całej aktywności fizycznej, żeby Was nie zanudzać, tyle, że ćwiczę i wczoraj chociaż byłam zmęczona, fatalnie się czułam i miałam gorączkę to wstałam i zrobiłam mój wieczorny zestaw ćwiczeń. A potem położyłam się do łóżka i tłukłam do piątej nad ranem, tak długo nie mogłam zasnąć. Nienawidzę tego. 
Oprócz tego nic ciekawego się nie dzieje, za wyjątkiem tej nieszczęsnej osiemnastki. Cieszę się na tą imprezę, ale wiem, że będzie tam mnóstwo żarcia i przeraża mnie wizja całego tego jedzenia - tym bardziej, mojego ulubionego.

Słucham: Freddie Mercury Love kills
Czytam: Umberto Eco Cmentarz w Pradze




środa, 8 sierpnia 2012

and the wind whispers Mary

Wczoraj się najadłam, a dzisiaj mimo wszystko - 62,5 kg.
Cały czas mam wrażenie, że stoję w miejscu, że nie chudnę, a dopiero kilka dni temu uświadomiłam sobie, że przecież schudłam! Naprawdę ważyłam 69,9 kg. Nie wymyśliłam sobie tego, naprawdę tyle ważyłam. A dzisiaj ważę 62,5. To jednak nie jest takie nic jak mi się wcześniej wydawało. 
Szczerze powiedziawszy, wątpię czy zejdę do 58 kg przed wrześniem, tym bardziej, że moja osiemnastka po drodze. Doszłam do wniosku, że zadowoli mnie po prostu 5 z przodu. Może to być nawet w postaci 59,9kg, ale będę się bardzo cieszyć zobaczywszy 5 z przodu. To mnie szalenie zmotywuje.
Ponadto zaczęłam więcej ćwiczyć, robię troszkę ćwiczeń cardio. Niewiele, ale wydaje mi się, że to tak naprawdę one trzymają mnie w formie.
Dzisiaj żywię się jabłkami. Boję się, że skuszę się na placki ziemniaczane, które dzisiaj robi moja mama, tym bardziej, że to ja sama jakiś czas temu narzekałam, że dawno ich nie jadłam. Nie wiem jak się wymigać. 

Słucham: The Jimi Hendrix Experience Remember




poniedziałek, 6 sierpnia 2012

sama tego chciałaś

Jak zwykle zawaliłam weekend, ale naoglądałam się tyle motywujących zdjęć i jestem teraz pełna werwy, motywacji i chęci, żeby już więcej się nie poddawać! 
Nie będę Was zanudzać szczegółami, nażarłam się po prostu i tyle. 
Poza tym chcę trochę oduzależnić się od wagi, bo znowu zaczynam na nią wchodzić po sześć, siedem razy dziennie. Koniec z tym. Zważę się rano, a potem dopiero po kilku dniach. 
Nie mam czasu na zawalanie, dni uciekają, wrzesień coraz bliżej. Do roboty!
Od dzisiaj będę dodawać więcej zdjęć, żeby się bardziej zmotywować. Mam dużo thinspiracji na komputerze, więc teraz będę wrzucać co najmniej trzy.
Obejrzałam dzisiaj olimpiadę. Akurat była gimnastyka artystyczna. Poczułam się tak strasznie bezużyteczna w moich osiemnastu ledwie latach życia. Te dziewczyny są młodsze ode mnie, a wygrywają medale i tak źle mi z tym, że ja wcale nie wykorzystałam życia. Może też mam jakiś ukryty talent?






środa, 1 sierpnia 2012

oh my love

62,9 kg. Mimo, że waga spada to dzisiaj nie mam jakoś szczególnie pozytywnego nastawienia. Mam złe przeczucia. 
Zjadłam dzisiaj 2 jabłka, kilka śliwek i jogurt truskawkowy. Ćwiczyłam właściwie tyle, co codziennie, jeżeli ktoś jest ciekawy wystarczy spojrzeć na poprzednią notkę. 
Tata kazał mi dzisiaj kosić trawę, naszarpałam się z tą kosiarką jak wariatka i to jeszcze w upale. 
Poza tym jestem chora. Czuję jak coś siedzi mi głęboko w gardle czy zatokach, ale ani tego nie mogę wydmuchać ani wykaszlać. W dodatku nie mogę spać, a jak już zasnę to mam strasznie lekki sen. Tak jakby mało mi było problemów. 

Słucham: Metallica Hit the lights
Czytam: Konstanty Ildefons Gałczyński Zielona gęś
Oglądam: Mad Men 


wtorek, 31 lipca 2012

63,5kg. 
Może inni nie widzą, że straciłam na wadze, może i nie, ale ja to czuję. Kiedy dotykam brzucha albo pupy i czuję, że są twardsze niż wcześniej. Albo kiedy się rozbieram i widzę, że kości bardziej mi wystają niż kiedyś. Inni tego nie widzą, bo nie schudłam przecież dużo, ale ja to wiem i mimo wszystko, poprawia mi się humor.
Dzisiaj spędziłam cały dzień na mieście i chociaż wróciłam wykończona i padnięta, to wzięłam się za ćwiczenia. Zrobiłam moją codzienną serię. Zazwyczaj wykraczam poza to, co sobie postanawiam i robię więcej, ale dziś zaczęłam dopiero o 18, więc mimo wszystko - jest dobrze. 
Zjadłam dzisiaj kilka śliwek, jabłko, pół banana, cztery herbatniki i niestety loda w waflu, ale nie mam wyrzutów sumienia. 
Ćwiczyłam: a6w, 100 brzuszków, 50 półbrzuszków, 70 powtórzeń ćw. na mięśnie brzucha (podnoszenie nóg w leżeniu na plecach - wspaniałe ćwiczenie), 7 ćwiczeń na uda i  pośladki x 40 powtórzeń każde, 80 półprzysiadów. Robię jeszcze kilka innych ćwiczeń, ale generalnie ich nie wliczam, bo nie wymagają szczególnego wysiłku.

Słucham: The Clash Janie Jones
Czytam: William Shakespeare Miarka za  miarkę


niedziela, 29 lipca 2012

do you remember? well, i remember.

Mam okres, a za każdym razem mam wtedy straszny apetyt i nie mogę oprzeć się jedzeniu. Okres nie powinien być żadnym wytłumaczeniem, ale mimo wszystko nie mogłam się powstrzymać. Mam dzisiaj fatalny humor, jestem tak zmęczona jak dawno nie byłam. Nie mam siły na nic. 
A urodziny zbliżają się i zbliżają, a ja najchętniej schowałabym się w jakąś skorupę jak ślimak i spała, spała, spała... Bardzo długo. Najlepiej tak długo, żeby cofnąć się znów do bycia dzieckiem.
Muszę sobie wszystko dokładnie przemyśleć, co chcę zrobić, żeby nie wychylać się już więcej i gładko przejść tą drogę. Tym bardziej, że tyle dookoła mam motywacji! Jak nigdy.

Słucham: Motley Crue Marry-Go-Round
Czytam: William Shakespeare Miarka za miarkę


czwartek, 26 lipca 2012

hey, been trying to meet you

64 kg. Coś musi być nie tak z tą wagą, że od wczoraj mi kilogram zszedł. Zdecydowanie coś jest nie tak. 

Dzisiaj znowu jem śliwki i praktycznie nic innego. To straszne, że ja tak lubię owoce. Wiem, że nie powinnam ich jeść aż tyle, ale nie mogę się powstrzymać. niby śliwki mają 46 kalorii w 100 gramach, no ale i tak. Co za dużo to niezdrowo. Jutro już muszę się ogarnąć z tymi śliwkami.

Ćwiczyłam: a6w, 100 brzuszków, 50 półbrzuszków, 10 różnych ćwiczeń na nogi i pośladki i biodra, mniej więcej po 50 powtórzeń każde, 40 półprzysiadów, 70 powtórzeń ćw. na brzuch. 

Mój tata codziennie pyta się mnie co jadłam na śniadanie, a potem czepia się, kiedy wyczai, że nie jadłam nic. A to on jest jedyną osobą we wszechświecie, która kiedykolwiek nazwała mnie grubą. 

Słucham: Pixies Where is my mind

Czytam: Robert Girardi Duch Magdaleny

Oglądam Married... with children 

 


środa, 25 lipca 2012

gdzie oni są? gdzie oni są?

Wczorajszy dzień - słabizna. Boję się, że wrócę do tego co było kiedyś, że na zmianę będę prawie nic nie jeść albo się objadać.

65,1 kg. Przed wrześniem chciałabym zejść do 58 kg. 

Zjadłam dzisiaj całą tonę śliwek, jabłko i pół banana. Może za bardzo objadłam się tymi śliwkami, ale nie mam wyrzutów sumienia. Bardziej boli mnie, że wypiłam sobie cappuccino. Nie mogłam się powstrzymać. Nie miałam ochoty na zwykła kawę. 

Ćwiczyłam: a6w, 50 półbrzuszków, 8 różnych ćwiczeń na pośladki i uda po 45 albo 50 powtórzeń, 2 ćwiczenia na biodra po 50 powtórzeń, 100 brzuszków, 40 półprzysiadów, 100 powtórzeń ćwiczenia na mięśnie brzucha. 


Słucham: Regina Spektor Us

Czytam: Michael Connelly Ciemność mroczniejsza niż noc

Oglądam: Mad Men 


poniedziałek, 23 lipca 2012

i'm still loving you

Ostatni tydzień to była słabizna. Może nie przytyłam jakoś bardzo dużo, ale mniej więcej poszłam kilogram w górę.A osiemnastka zbliża się wielkimi krokami, za 5 tygodni jest moja rodzinna impreza, a ja chcę, żeby wszyscy zauważyli jak schudłam. A potem rozpoczęcie roku i marzy mi się, żeby w szkole pokazać się też od tej najlepszej strony. Chudej strony. 
Mój tata kupił wreszcie nową wagę. Elektroniczną. 65,4 kg. Dzisiaj. 
Nie wiem, czy już o tym wspominałam, ale mam pewne śliczne spodenki w kwiatki, które kiedyś były mojej mamy. I celem jest zmieścić się w nie, bo są strasznie ciasne, Tak ciasne, że nie jestem w stanie się dopiąć. Ale wejdę w nie. Kiedyś. 

Jak na razie zjadłam tylko jabłko, ale jeszcze nie ma nawet pierwszej, więc nie ma co się cieszyć póki co.
Ćwiczyłam: A6W, 4 różne ćwiczenia na pośladki i uda, po 50 powtórzeń, 50 zwyczajnych brzuszków, 50 innych brzuszków, 50 półbrzuszków, 40 półprzysiadów, 50 powtórzeń ćw. na biodra, 50 powtórzeń ćw. na pośladki, 70 podnoszenia nóg w leżeniu (brzuch), 10 minut ogólnorozwojowych ćwiczeń. Na tym nie koniec na dzisiaj, mam nadzieję. 

Odpowiedzi na pytania Lumos Scarlet. 
 
1. W jakich okolicznościach postanowiłaś się odchudzać? Zauważyłaś to sama, czy ktoś wytknął Ci, że jesteś gruba?
Szczerze mówiąc, nie pamiętam.  Tak na poważnie - cztery lata temu i był to chyba moment, kiedy ważyłam 58 kilogramów przy wzroście 167, a jedna z moich koleżanek w gimnazjum ważyła 10 kilo mniej , a była tylko trzy centymetry niższa. Wtedy, tak poważnie starałam się schudnąć. Ale wcześniej już podejmowała takie próby, jeszcze w podstawówce.
2. Gdybyś mogła stać się kim chcesz [np. jakimś celebrytą], to kim byś była?
Sama nie wiem. Ciężko jest mi wybrać. Jeżeli chodzi o jakąś konkretną postać, to nie wydaje mi się, żebym jakąś miała. Ale mam w głowie wizję pewnej doskonałej dziewczyny, chudej, wysokiej i utalentowanej. I taką chciałabym być. 
3. Twoja ulubiona niskokaloryczna przekąska? Może podasz przepis? ;)
Chyba nie mam żadnej. Chociaż lubię bardzo jeść borówkę amerykańską, która jest zdrowa i stosunkowo niskokaloryczna.
4. Czy ukrywasz przed innymi, że się odchudzasz? Jeśli tak, to jak?
Przed rodzicami, owszem. Udaję, że jem normalnie i ćwiczę w ukryciu. Stałam się już cwana i chytra jak lis.Do tego stopnia nawet, że ukrywam wykorzystaną torebkę senesu i wyrzucam poza domem.
5. Twój autorytet?
Przykre, ale nie mam żadnego.
6. Co daje Ci pro-ana? Czy po zakończeniu diety chcesz o tym zapomnieć?
A czy o tym da się zapomnieć? 
7. Masz jakiś swój ideał mężczyzny, swojego kochasia? [możesz go opisać, bądź powiedzieć, kto nim jest, np. Twój chłopak, ulubiony aktor, piosenkarz itd.]
Nie mam ideału, w każdym widzę jakieś wady. Chociaż młody Slash miał ich bardzo mało, przynajmniej takich rzucających się w oczy :P
8. Masz jakieś produkty spożywcze, po których Ci odbija?
Wódka. 
9. Czy kiedykolwiek stosowałaś/stosujesz jakieś środki odchudzające?
Jeżeli senes się liczy, to niestety tak. 
10. Twoje największe marzenia?
Wreszcie schudnąć. 


poniedziałek, 16 lipca 2012

wybiorę tylko jeden z nich, najlepszy będzie plan

Zawaliłam weekend. Jak zwykle. Ogólnie w dni powszednie radziłam sobie nie najgorzej, ale nadeszła sobota i bęc - żrę. Niedziela, nieco lepiej, ale i tak źle.
A teraz jestem tak przerażająco głodna, nie mogę doczekać się chwili, kiedy pójdę spać. 
64,5 kg. 
Zjadłam dzisiaj tylko jedno małe jabłuszko i jogurt. A ćwiczyłam, może nie jakoś szokująco dużo, ale dostatecznie, przynajmniej tak mi się wydaje, żeby to spalić.
A6W, 8 różnych ćwiczeń na uda i pośladki, średnio po 30 powtórzeń, 80 brzuszków, podnoszenie nóg w leżeniu (brzuch) x110, 50 zmodyfikowanych brzuszków, 40 półprzysiadów, 50 półbrzuszków. 
Słucham: The Beatles Yesterday
Czytam:Vladimir Nabokov Lolita


środa, 11 lipca 2012

come on, people now, let's get together

Nie mogę doczekać się dnia, kiedy ludzie stwierdzą, że jestem za chuda. On musi kiedyś nadejść. 
Dzisiaj nie mam się czym chwalić. Wczoraj, stosunkowo w porządku, ale dzisiaj fatalnie. 
Zjadłam: 4 kromki ciemnego chleba, kawałek pomidora i słodką bułkę.
Najśmieszniejsze - nie czuję wyrzutów sumienia, dopóki nie napiszę u siebie w zeszycie albo tutaj, na blogu ile zjadłam. Wtedy sumienie zaczyna mnie zżerać. Wtedy dopiero orientuję się ile to kalorii i jak mało ćwiczę. I widzę te kilogramy pojawiające się na wadze. Najgorsze jest to, że wcale nie wydaje mi się, żeby jutro było lepiej. 
Ćwiczyłam: A6W, 50 półbrzuszków, 9 różnych ćwiczeń na nogi i pośladki, średnio po 30 powtórzeń, ćwiczenie na pośladki x 80 powtórzeń, na biodra x 50, 50 zwykłych brzuszków, 50 zmodyfikowanych brzuszków, ćwiczenie na brzuch x 80, 40 półprzysiadów.
Zważyłam się na tej mojej starej, lichej wadze. Ona zaniża, jak już wspominałam, więc przyjęłam, że ważę 64,75 kg. Mniej więcej. Ciężko jest określić, bo ona nie jest elektroniczna. No, ale to mój jedyny punkt zaczepienia. 

Słucham: The Who Won't get fooled again
Czytam: Stephen King Mroczna strona
Oglądam: Diabeł

Odpowiedzi na pytania od niki 215 LINK

1. Kto jest Twoją ulubioną modelką i dlaczego?
Zdecydowanie Freja Beha Erichsen. Dlaczego? Bo w moich oczach jest tak cudownie piękna i wspaniała. Uwielbiam ją. Lubię jeszcze wiele innych modelek, ale jako tą najulubieńszą wskazuję zdecydowanie ją. 
2 Co lubisz robić w wolnym czasie?
Najlepiej iść na imprezę i pić. Niestety.
3. Ile chciałabyś schudnąć i dlaczego?
 Najlepiej jakieś 18, 19 kg. Myślę, że taka liczba by mnie satysfakcjonowała.
4. Jaką część ciała najbardziej chciałabyś odchudzić i dlaczego?
Pośladki i biodra. To mój najgorszy kompleks. 
5. Kto jest Twoim ulubionym wokalistą/wokalistką?
Hm, ciężko mi określić. Może Michael Jackson, bo jedna z jego piosenek jest moim najukochańszym kawałkiem.
6. Kim chciałabyś zostać w przyszłości?
Chudzinką. 
7. Dlaczego zaczęłaś się odchudzać?
Z kompleksów oczywiście.
8. Czy uważasz że chudzi ludzie mają łatwiej w życiu?
Tak.
9. Jaki jest Twój ulubiony przedmiot szkolny?
Nie mam takiego.
10. Tytuł Twojego ulubionego filmu?
I tu ciężko wybrać, bo mam kilka ulubionych. Zaliczam do nich: Mysterious Skin, The boat that rocked, Grease, Koszmar z ulicy Wiązów, Powrót do przyszłości, Titanic, Przeminęło z wiatrem, Wolny dzień Ferrisa Buellera, Dirty Dancing. 
11. W co najbardziej lubisz się ubierać?
Najlepiej w sukienki.  

A na koniec jedna z moich najbardziej ulubionych thinspiracji. 

poniedziałek, 9 lipca 2012

good feeling, won't you stay with me just a little longer?

Od wczoraj humor mi się nieco poprawił. Chociaż dalej uważam, że jestem niesamowicie gruba i brzydka. Dzisiaj naprawdę patrzeć na siebie nie mogłam. 
Moje samopoczucie bardzo szybko się zmienia, od skrajności w skrajność. Czasami zastanawiam się nawet, czy nie mam jakiejś choroby dwubiegunowej.
W każdym razie zjadłam dzisiaj trzy takie miniaturowe jabłuszka, razem były jak jedno jabłko normalnej wielkości i tyle. Oprócz tego kawa, herbata i woda, a teraz piję sobie jakiś przeczyszczający lek. I to nie z tego powodu, jaki możecie podejrzewać. Po prostu jutro chciałabym zacząć sobie robić badania do książeczki sanepidowskiej, więc potrzeba mi, no wiecie. Ale jakieś to jest rozwodnione i słabe. Wątpię czy cokolwiek mi da. 
Co do ćwiczeń: A6W, 50 brzuszków, podnoszenie nóg w leżeniu x80, 40 różnych brzuszków, skośnych i z podniesionymi nogami, ćwiczenia na nogi nr 1 x40, ćwiczenie na nogi nr 2 x50, podnoszenie bioder w leżeniu x30, 2 serie ćwiczeń  na nogi i pośladki (4 ćwiczenia po 15 powtórzeń), 50 półbrzuszków, 40 półprzysiadów. Aż dziwne jak dużo się to wydaje, kiedy tak to porozpisuję, bo w rzeczywistości to wszystko jest niczym.
Cierpię na straszny deficyt pieniędzy. Muszę iść w tym roku gdzieś do pracy, koniecznie. Tylko dobija mnie moje lenistwo. Najchętniej bym przeleżała całe wakacje brzuchem do góry. 

Słucham: Violent Femmes Add it up
Czytam: Anatole France Zbrodnia Sylwestra Bonnard 
Oglądam: Alcatraz


niedziela, 8 lipca 2012

must be a devil between us

Jestem beznadziejna we wszystkim, za cokolwiek się biorę. To koszmar, ale muszę się z tym zmierzyć, że całe moje życie jest nieustającą porażką. A najgorsze jest to, że ja tak bardzo, tak bardzo chcę, a nie potrafię. I dobija mnie to. Patrzę w lustro, myślę o sobie i nie widzę ani jednej zalety. Nie ma we mnie nic, co by mi się podobało. A tak chciałabym być pewna siebie. Ale jak mam być pewna siebie, skoro patrzeć na siebie nie mogę. Może akurat dzisiaj jestem w takim depresyjnym nastroju, mam nadzieję, że to chwilowe.
Czas ucieka. Muszę się wreszcie zebrać do kupy. 
I piosenka, której słucham na dniach przez cały czas. Nie mogę się jej pozbyć z głowy. [LINK] Pixies Hey

wtorek, 26 czerwca 2012

candy says

Dokładnie za dwa miesiące, 26 sierpnia będzie moja rodzinna osiemnastkowa impreza. I bardzo mi zależy, żeby pokazać się wtedy wszystkim z jak najlepszej strony. Za każdym razem ktoś z rodziny powtarza mojej siostrze jak zeszczuplała, a chcę, żeby tego dnia ktoś zwrócił uwagę na mnie, jak ja schudłam. 
Niestety, nie potrafię przestrzegać konkretnej diety, po prostu nie umiem. Nie wiem co jest ze mną nie tak, ale za Chiny ludowe mi to nie wychodzi. 
Dzisiaj się zważyłam na tej mojej chorej wadze i mimo, że ona pokazuje inaczej, to uważam, że ważę 66 kg. Tak myślę.
Skupiam się ostatnio na ćwiczeniach na pośladki i nogi. To mój największy kompleks. Przeżyję już ten brzuch, ale moje dolne partie to koszmar. Zawsze miałam z nimi problem. 
Mniej więcej: A6W, 100 brzuszków, 50 powtórzeń ćw na pośladki nr 1 na każdą nogę, 40 powtórzeń ćw nr 2 na każdą nogę, po 20 powtórzeń na każdą nogę trzech różnych ćwiczeń na uda i pośladki i jedna seria kolejnych trzech ćwiczeń na dolne partie (15 powtórzeń). Powinnam robić 3 serie, ale dzisiaj jakoś wyszło, że zrobiłam tylko jedną. Może jeszcze zrobię. Oprócz tego 60 powtórzeń podnoszenia nóg w leżeniu (doskonałe ćwiczenia na brzuch), 50 półbrzuszków, 80 nożyc i 10 minut ćwiczeń ogólnorozwojowych (głównie jednak były to ćwiczenia na dolne partie ciała). Tych ćwiczeń na nogi i tyłek nie chce mi się opisywać, biorę je z filmików z bardzo przydatnej, cudownej strony Fit Sugar. Tego wszystkiego wydaje się dużo jak to tak porozpisuję, ale w rzeczywistości to mało. Kiedyś ćwiczyłam więcej. 

No, a teraz to cholerne jedzenie. Zjadłam 2 jabłka, kanapkę z chleba krajana z liściem sałaty i plasterkiem pomidora i słodką bułkę. Muszę się powstrzymać od słodyczy. Kiedyś tak długo wytrzymałam. Udało mi się wtedy schudnąć prawie 7 kilogramów. I może nie było tego widać, ale ja czułam się świetnie.

Chciałabym schudnąć 20 kilogramów. To taka ładna okrąglutka liczba.

Muszę się Wam jednak pochwalić, że udało mi się zrealizować jeden cel z mojej listy i na koniec tego roku szkolnego będę miała świadectwo z czerwonym paskiem. 

Słucham: The Temptations Paradise
Oglądam: How I met your mother
Czytam: Vladimir Nabokov Przejrzystość rzeczy 


poniedziałek, 18 czerwca 2012

mów mi dobrze, tylko nie mów mi źle.

Cały zeszły tydzień uważam za zawalony. Może nie w każdy dzień było fatalnie, ale ogółem - porażka. Łącznie z dniem dzisiejszym. Chociaż tyle, że dzisiaj jednak ćwiczyłam. Tyle pocieszenia. Zastanawiam się czy może na jakiś czas nie przejść na dietę bezglutenową, może dobrze mi zrobi wykluczenie z jadłospisu konkretnych produktów. Myślę, że mogę spróbować. 

piątek, 8 czerwca 2012

i i i'm not your stepping stone

Wtorek i środa - nie najgorszy.
Czwartek - porażka. nawet nie byłam głodna, a jadłam. I najśmieszniejsze jest to, że wyrzutów sumienia nie miałam wcale. Dopiero w nocy mnie wzięło i zaczęłam żałować. Jednakże, mimo wszystko nie uważam wczorajszego dnia za kompletnie stracony, bo jednak trochę sobie poćwiczyłam. Mało, bo mało, ale zawsze.
Natomiast dzisiaj ćwiczyłam już 40 minut, a jest dopiero 12. I nie zamierzam na tym kończyć, będę jeszcze więcej dzisiaj ćwiczyć. To były takie ogólnorozwojowe ćwiczenia z internetu, które mnie osobiście dają niezły wycisk. Przy ostatnim filmiku zrobiłam może nieco mniej powtórzeń niż ludzi na nagraniu, bo byłam już bardzo zmęczona. Ale i tak jestem z siebie zadowolona. 
Co do jedzenia, nie jadłam dzisiaj jeszcze nic i najlepiej bym na tym wyszła, żeby mieć dzisiaj głodówkę. Nie tylko, żeby odbić sobie wczorajszy dzień, ale również z innego powodu. Wybieram się dzisiaj na imprezę i postanowiłam sobie nie pić alkoholu. A fakt,ze jestem na głodnego będzie dla mnie motywacją, żeby nie pić. Ale znając mnie, zdążę jeszcze zmienić zdanie. Chociaż przydałoby mi się raz w życiu iść na imprezę i nie pić kompletnie nic, oj przydałoby się. 
Coraz bardziej jestem zdecydowana na ten tatuaż. Już nawet wiem co by to było. Nie chcę żadnego banalnego napisu, żadnej głębokiej internetowej sentencji, chcę coś mojego, co tylko ja zrozumiem.

Słucham: T.Rex Get it on 


wtorek, 5 czerwca 2012

nie będę Julią wierną na balkonie

Wczoraj miałam bardzo dobry dzień, dzisiaj już gorzej. Ale ćwiczę. 
Zjadłam dzisiaj jagodowy jogurt, dwie kromki ciemnego chleba i niestety trochę takiego jakby jogurtowego ciasta z rodzynkami, nie wiem czy kojarzycie o co mi chodzi. I przez chwilę nic mnie to nie obchodziło, że zjadłam to ciasto, nie miałam wyrzutów sumienia, a potem jak idiotka weszłam na facebooka, pośledziłam oczywiście Jego, natrafiłam na Nią i od razu zaczęłam ćwiczyć. Bo sobie pomyślałam, jak cudowna jest ta dziewczyna. I płakać mi się chce. Jestem nienormalna, wiem, naprawdę wiem i tak chcę przestać przejmować się tymi bzdurami, ale nie umiem, po prostu nie umiem, jestem beznadziejna. To jakaś obsesja już jest. Nienawidzę siebie za to.
Dzisiaj robiłam sobie takie ćwiczenia ogólnorozwojowe przez 20 minut, znalazłam je w internecie na absolutnie cudownej stronie FitSugar. A oprócz tego rano jeszcze było A6W, 50 półbrzuszków i 50 powtórzeń ćwiczenia na pośladki. Będę jeszcze działać, koniecznie, koniecznie muszę, bo wszystko co robię to za mało, a ja muszę być lepsza niż Ona.
Ostatnio dużo myślę o tym, żeby zrobić sobie tatuaż. Taki mały, na nadgarstku. Ale potem zmieniam zdanie i wydaje mi się, że teraz go chcę, a potem będę żałować. Tyle rzeczy bym chciała zmienić, ostatnio dużo się nad tym zastanawiam. Myślę, żeby ściąć sobie włosy i przefarbować się na jakiś brązowy (mam naturalnie bardzo ciemny brąz, prawie czarny), myślałam, żeby sobie zrobić kolczyk, ten tatuaż... Ale potem zaraz sobie myślę, że będę żałować. I sama nie wiem.
A jakby mało było tego złego, to jeszcze na dodatek zauważyłam, że mam cellulit. 

Słucham: Guns n' Roses Knockin' on heaven's door Live at Ritz '88


niedziela, 3 czerwca 2012

i wish i was special

Dopiero dzisiaj sobie odpuściłam ćwiczenia. Mam koszmarny nastrój. Dobił mnie piątek. Byłam na imprezie i oczywiście był tam też On. Z nią. Czułe tańce, pocałunki, te sprawy. I aż mnie skręcało z zazdrości. Nie tylko chodziło o to, że to nie ja jestem na jej miejscu, ale tak strasznie było mi przykro, że ja nigdy nie będę tak cudowna jak ona. Bo ona jest naprawdę, naprawdę doskonała. I aż skręca mnie na jej widok. Ta dziewczyna chodziła do mojego liceum, jest rok starsza, więc przez dwa lata oglądałam ją i nie mogłam się napatrzyć, jak ona jest śliczna. A teraz jeszcze ona z Nim. Jak ich zobaczyłam w ten piątek, to aż płakać mi się zachciało. Dobiła mnie ta impreza.
Jestem idiotką, że jestem taka zazdrosna. On chyba nawet nie pamięta mojego imienia, a ja przeżywam to tak jakbym z nim była kiedyś w stałym związku. Jakaż ja jestem głupia.
Siostra powiedziała mi, że troszkę schudłam. A mnie to tak jakby wcale nie obchodziło. 

wtorek, 29 maja 2012

siedzą na ławeczkach i ryczą do siebie

2 kromki ciemnego chleba, jogurt, słodka bułka, 6 kostek czekolady, baton z płatków śniadaniowych.
Zjadłam dzisiaj dużo, wiem, ale nie mam wyrzutów sumienia, bo jak na siebie, to ćwiczyłam dużo. Znalazłam sobie świetne ćwiczenia w internecie, ogólnorozwojowe i dla mnie - bardzo męczące. Wystarczyło mi 10 minut, żebym się zmęczyła. Ćwiczyłam ponad 20, a oprócz tego robiłam jeszcze trochę innych rzeczy. Tak więc, co do ćwiczeń:
- 20 minut ćwiczeń ogólnorozwojowych, taki fitness
- A6W
- 100 brzuszków
- 50 powtórzeń ćw. na pośladki nr 1 i 50 powtórzeń innego ćwiczenia na pośladki nr 2
- 50 powtórzeń ćw. na biodra
- 50 powtórzeń podnoszenia nóg na mięśnie brzucha
- 20 powtórzeń ćw. na mięśnie skośne brzucha 
- 30 półprzysiadów
- 60 powtórzeń ćw. na nogi 
- 50 półbrzuszków
Także mimo tego jedzenia, jestem z siebie zadowolona. 
Spytałyście, dlaczego nie widziałam się już więcej z tym chłopakiem. Hm, bo poznaliśmy się na imprezie, popiliśmy, była nas większa grupa, ale tak jakoś wyszło, że zostaliśmy tylko we dwójkę no i bardzo przyjemnie spędziliśmy czas, po czym ja, tak właśnie ja, nie minęło 15 minut i zaliczyłam kompletnego zgona, urzygałam się, narobiłam sobie wstydu, no i to byłby koniec tej znajomości trwającej bodajże 3 godziny.
Dzień 3 wyzwania: Zdjęcie, które cię inspiruje.
Są całe masy takich zdjęć, ciężko mi wybrać to jedno jedyne. Każde jest dobre. Codziennie wrzucam inspirujące mnie zdjęcia. Dzisiaj takie na przykład: 

poniedziałek, 28 maja 2012

all my love

Dzisiaj miałam fatalny dzień, naprawdę fatalny. Ledwo skończyłam brać antybiotyk, pojawił się nowy problem. Dostałam dzisiaj w szkole tak niesamowicie bolesnego okresu, że prawie się przewróciłam. Musiała po mnie przyjechać mama. Kiedy wróciłam do domu, położyłam się spać i nie zrobiłam właściwie nic pożytecznego, jedynie to co ćwiczyłam rano. Nie mam siły, naprawdę. Jeden plus jest tego tylko - zjadłam dziś jedynie kromkę ciemnego chleba. 

Jednakże ogólnie ten dzień był nieudany. Zawaliłam fizykę i chemię. A tak zależało mi na czerwonym pasku, tak bardzo mi zależało. A teraz już za późno, bo nie dam rady się poprawić. Brakuje mi czterech ocen. Oczywiście będę się starać, ale wątpię czy coś z tego wyjdzie. Tym bardziej, że w tym roku to moja ostatnia szansa, bo od września zaczynam klasę maturalną i poodpadają mi niektóre przedmioty, więc wtedy już na pewno nie wyciągnę na pasek. A szkoda. 

A co najbardziej żenujące - cały czas myślę o NIM. To chore. Chore. Jeden wieczór z chłopakiem spędziłam, i to całe miesiące temu i za cholerę nie mogę wyrzucić go z głowy. 

Dzień 2 wyzwania: Twój cel.
Mój cel jest niesprecyzowany. Wyznaczyłam sobie kilka, całą długą listę celów, które chciałabym osiągnąć. I nie obejmują one tylko wagi, ale wiele różnych rzeczy, które chciałabym w sobie zmienić.
A cel wagowy. Kiedyś było konkretnie 45 kg. Dzisiaj - maksymalnie 50 kg. Zadowoli mnie już 50 kg, podejrzewam, że nie dam rady zejść do 45 kg, chciałabym chociaż 47, 48. To tak samo ładne liczby.

Słucham: Led Zeppelin All my love
Czytam: Michał Bułhakow Mistrz i Małgorzata



niedziela, 27 maja 2012

mirror, mirror on the wall

Skończyłam wreszcie jeść antybiotyk. Uff. Koniec z koniecznymi trzema posiłkami dziennie, mama już nie będzie mnie pilnować. Także jutro mogę się skupić na sobie, nie na lekach.
W ogóle, znalazłam sobie nową motywację, thinspirację największą najprawdopodobniej ze wszystkich jakie dotychczas miałam. Ta dziewczyna chodziła do mojej szkoły, nie wiem nawet co takiego ma w sobie, ale jest tak fantastycznie oszałamiająca, że aż brak słów. Nie jest wyjątkowo piękna, nie jest chuda, szczuplutka - tak, ale nie chuda. Nie znam jej osobiście, ale po prostu niezwykle mnie motywuje do działania. Wydaje mi się, że głównym powodem jest fakt, że ma kontakt z NIM. A On to taki ktoś, z którym, hm, miałam kiedyś przyjemność. I to było cudowne, gdyby nie fakt, że niedługo po tym, zaczęłam wymiotować. No tak, zdarza się. A On tak strasznie mi się podoba!  I wszystkim dookoła się podoba. I sam On też mnie motywuje. Bo tak sobie myślę - taki boski chłopak nie mógłby, nie chciałby mieć kogoś takiego jak ja. Tak szczupły, pięknie zbudowany, przystojny ktoś nie chciałby mnie. Chciałby kogoś takiego jak Ona. I dlatego Ona jest tak wspaniała dla mnie.
Wydrukowałam sobie moje ulubione, najbardziej inspirujące zdjęcia i będę je oglądać cały czas. 
Od mojego ostatniego wpisu nie poczyniłam żadnego postępu, tak więc czuję się wręcz zobligowana, żeby moje wyzwanie rozpocząć raz jeszcze. Bo sensu by nie miało dopisywanie teraz pięciu zalegających dni. 
Dzień 1: Twój wzrost i waga. 
171 cm i 67 kg. 
Jak już wspominałam ostatnio, mojej wadze nie można do końca wierzyć, ale to mój jedyny punkt zaczepienia. 


wtorek, 22 maja 2012

napiętnowany marzeniami

Przytargałam swoją starą wagę z piwnicy, ale ona źle waży. Tak więc zaokrągliłam sobie do 67 kg. Nie ufam tej wadze, ale to mój jedyny punkt zaczepienia.
Dzisiaj znalazłam sobie jakieś filmiki z ćwiczeniami i tak się przy nich przyjemnie zmęczyłam, naprawdę, aż miło. Niecała godzina mi na to zeszła. Mimo to, będę jeszcze dzisiaj ćwiczyć wszystkie takie skromniejsze ćwiczenia, różne brzuszki etc. 
A najgorsze jest to, że muszę jeść. Jestem chora, mam zapalenie oskrzeli i zatok, a antybiotyk muszę brać trzy razy dziennie po jedzeniu, więc konieczne są jakieś trzy posiłki :/ 
Ostatnio przesadzam z jedzeniem. Dzisiaj na przykład zjadłam sobie słodką bułkę. I po co?
Wakacje coraz bliżej, muszę się zebrać do kupy!

Czytam: Mario Puzo Sycylijczyk
Słucham: Sztywny Pal Azji Wieża radości, wieża samotności
Oglądam: Nosferatu, symfonia grozy 

Dzień 1 wyzwania: Twój wzrost i waga
171 cm i 67 kg.  
Jakaż to ohyda.  


poniedziałek, 14 maja 2012

they disguise it, hypnotize it

Nie ma sensu się zagłębiać w to, co było. Szkoda mi czas marnować.
Dzisiaj: puszka kukurydzy, 2 kromki ciemnego chleba, jogurt, jajko na twardo, trochę zupy pomidorowej. Nie wiem ile to dokładnie kalorii, ale z moich obliczeń wynika, że jednak nie więcej niż 1000. Tą kukurydzą zawaliłam, ale nie mogłam się oprzeć. Uwielbiam. Na pocieszenie siebie dodam, że powstrzymałam się od zjedzenia słodkiej bułki. 
Mało niestety ćwiczyłam, ale głównie dlatego, że bardzo późno wróciłam ze szkoły i po prostu jestem trupem. Ale jeszcze będę ćwiczyć :) Jak na razie zrobiłam A6W, 50 brzuszków, 50 ćw. na pośladki nr 1 (klękam, podpieram się z przodu rękami i podnoszę jedną ugiętą nogę w bok, potem następną, po 50 razy każdą), 50 ćw. na pośladki nr 2 (kręcenie biodrami w leżeniu na plecach z nogami ugiętymi w kolanach), 40 powtórzeń ćw. na brzuch (podnoszenie prostych nóg leżąc na plecach) i 50 półbrzuszków. 
Jestem w sumie z siebie zadowolona pod jednym względem, że zaczęłam wreszcie robić szóstkę Weidera do porządku, nie to co wcześniej i już czuję twardsze mięśnie.
Ale jest druga rzecz, tym razem zła, której w sobie nie znoszę, a mianowicie to, że strasznie dużo piję alkoholu i nie mogę się powstrzymać, nie umiem nie pić, kiedy inni piją. 

poniedziałek, 7 maja 2012

she may be the beuty or the beast

Nie pisałam przez ostatnie dni ze zwykłego wstydu. Byłam u mojej babci, a potem wszystko olałam, w weekend byłam na weselu i wszystko to zaowocowało przytyciem. Widzę to po sobie. Wagi dalej nie mam, więc dokładnie nie mogę tego zweryfikować, ale poznaję po sobie, że jestem grubsza. Czuję się tak bardzo bezsilna. W dodatku dzisiaj chciałam zacząć to wszystko nadrabiać, a już zdążyłam się nawpierniczać, a do ćwiczeń mam takiego lenia, że nie chce mi się nawet ręką ruszyć. A najgorsze z tego jest to, że ja bym tak bardzo chciała schudnąć... 
Zjadłam dzisiaj: 3 kromki razowego chleba, kawałek sernika, jogurt i trochę zupy ogórkowej.
Ćwiczyłam: A6W, 50 brzuszków, 50 ćw. nr 1 na pośladki i 50 nr 2, a także 60 ćw. na brzuch + 50 półbrzuszków i 90 półprzysiadów na palcach.

Oglądam: Teoria Wielkiego Podrywu sezon 4 
Czytam: Mario Puzo Ojciec Chrzestny 
 Słucham: The Cleftones Can't we be sweethearts