piątek, 31 maja 2013

gdzieś daleko stąd ludzie boją się wychodzić na ulice, by powiedzieć 'nie'

Rano: płatki kukurydziane z otrębami i rodzynkami + pół szklanki mleka 1,5%
W ciągu dnia: mniej więcej po dwie łyżki otrębów i rodzynek
Przed chwilą [okolice godziny 18]: kromka ciemnego chleba z pomidorem i ogórkiem
+ 50 minut ćwiczeń. 

Odkąd dzisiaj wstałam to ciągle dumam nad tymi studiami. Byłam już zdecydowana na tą mechatronikę, a kilka dni temu naszły mnie wątpliwości, że może powinnam uczyć się czegoś innego. Śmieszne jest to, że mam chwile, w których czuję się tym strasznie załamana, wydaje mi się, że czas ucieka i muszę już teraz się decydować. A potem, w sekundę później, jestem już całkiem spokojna i jedyne czym się martwię, to w czym pójdę na imprezę. 

A droga Ryoko Ana - trzeba Ci wiedzieć, że ja jestem osobą dobrą we wszystkim, więc w moim przypadku każdy kierunek jest realnym celem. Jest to tylko kwestia tego czego chcę, bo dla mnie każde studia są osiągalne. Więc rady w stylu 'Nie bujaj w obłokach' w kwestiach nauki i wykształcenia nie mają u mnie prawa bytu. 
 
Oglądam: Gotowe na wszystko
Słucham: Oddział Zamknięty Obudź się 





czwartek, 30 maja 2013

not anymore

Dzisiaj jadłam właściwie same otręby, rodzynki i płatki kukurydziane. Najpierw, na śniadanie zjadłam ta mieszankę w połączeniu z pół szklanki mleka, a potem tak sobie dziubałam w ciągu dnia od czasu do czasu. Oprócz tego kanapka z ciemnego chleba, bez masła, z pomidorem i ogórkiem. Czuję się straszliwie nażarta, za dużo zjadłam. Muszę sobie wprowadzić jakieś restrykcje.

Ćwiczyłam dzisiaj jakieś 40 minut, ale dzisiaj moja kondycja po prostu leżała, już po kilku minutach byłam tak zlana potem i zmęczona, że miałam ochotę położyć się na podłodze i leżeć tak do dnia sądnego. 

Od kilku dni cały czas wyrzucam sobie, że tak mało skupiałam się na nauce. Za mało czasu poświęcałam fizyce. Żegnaj AGH na ten rok! Miejmy nadzieję, że tylko na ten rok. Dużo myślę o tych studiach. Przeraża mnie to, że nie ma dziedziny, którą bym uwielbiała i chciała się w niej spełniać. Bo mnie podoba się wszystko. Widzę siebie na prawie, medycynie, studiach technicznych, w szkole teatralnej. I co teraz? Co ja mam robić? Straszne, że będąc tak głupim jak ja w tym momencie trzeba decydować o swojej przyszłości.

Oglądam: Mad Men
Słucham: Deep Purple Anthem





środa, 29 maja 2013

we're just dancing in the dark

Zjadłam dzisiaj kaszę mannę ze szklanki mleka, małą paczuszkę granoli z truskawką i żurawiną, kanapkę z ciemnego chleba z plasterkiem pomidora i ogórka bez masła oczywiście. Ćwiczyłam jakieś 45 minut. 
12 czerwca mam drugi egzamin na prawo jazdy. Nie wiem czemu jeszcze nie dzwonię, żeby umawiać się na jakieś dodatkowe jazdy. W ogóle we wszystkim jestem taka jakaś rozlazła. Odkładam wszystko na później, a i tak tego nie robię. A tym razem naprawdę muszę zdać. To samo z szukaniem pracy, nie robię nic, żeby znaleźć sobie zajęcie na wakacje, a też koniecznie muszę to zrobić. nie mogę zrozumieć dlaczego ten czas tak szybko leci. Chyba najbardziej ze wszystkiego chciałbym cofnąć się z powrotem do moich lat dziecięcych. Wszystko byłoby inaczej. 
Oprócz tego martwię się studiami.Wiem, że nie dostanę się na tą uczelnię, o której marzę. Muszę brać się do nauki, żeby za rok poprawić maturę, bo nie mogę zmarnować się w moim mieście. Chyba umrę, jeżeli będę tu musiała skończyć studia. 

Słucham: Buzzcocks Fast cars
Oglądam: Gotowe na wszystko
Czytam: Jack London Martin Eden





wtorek, 28 maja 2013

war pigs

Nie zważyłam się dzisiaj, co jest wielkim sukcesem, bo zawsze przynajmniej trzy razy dziennie musiałam się zważyć. Wczoraj i dzisiaj ćwiczyłam po około 50 minut, wydaje mi się, że to stosunkowo optymalny czas jak na lenia. 
Dzisiaj zjadłam:
- zupa koperkowa + trochę makaronu niestety
- jedna ciemna bułeczka z ziarnami
- 2 plasterki pomidora
- 2 plasterki ogórka
- jajko na twardo

Czuję się dobrze z tym bilansem, nie wiem, może za dużo zjadłam, może mało, nie interesuje mnie to. Nie chcę się tym załamywać i ryć sobie bani.





poniedziałek, 27 maja 2013

where is my mind?

Matura przyszła i minęła w okamgnieniu. Śmieszne, jak kilka godzin może zaważyć na całej przyszłości.
Koniec z opierdalaniem się, naprawdę, koniec z tym.
Chciałabym na odebraniu świadectw maturalnych pokazać się sporo szczuplejsza, tak, żeby ludzie, którzy mnie nie widzieli prawie dwa miesiące powiedzieli mi, że schudłam. 
Na razie nie mam się czym chwalić, ale załamywać też się nie zamierzam. Co było to było, już trudno. Nie ma co się tym orać.
Cieszę się na to wolne, teraz mogę wreszcie wziąć się za te wszystkie książki, seriale i filmy, które odkładałam. 





poniedziałek, 6 maja 2013

65,5

Także ten. Co schudłam to przytyłam. Nie wiem czy to ma jeszcze sens czy może powinnam wreszcie odpuścić i pogodzić się z tym, że nie uda mi się zrzucić wagi. Być może nie jest mi pisane bycie chudą. 
Dzisiaj niby ładnie sobie poćwiczyłam, mało zjadłam, ale odczuwam taką wewnętrzną pewność, że to nawet dwóch tygodni nie potrwa.