środa, 8 sierpnia 2012

and the wind whispers Mary

Wczoraj się najadłam, a dzisiaj mimo wszystko - 62,5 kg.
Cały czas mam wrażenie, że stoję w miejscu, że nie chudnę, a dopiero kilka dni temu uświadomiłam sobie, że przecież schudłam! Naprawdę ważyłam 69,9 kg. Nie wymyśliłam sobie tego, naprawdę tyle ważyłam. A dzisiaj ważę 62,5. To jednak nie jest takie nic jak mi się wcześniej wydawało. 
Szczerze powiedziawszy, wątpię czy zejdę do 58 kg przed wrześniem, tym bardziej, że moja osiemnastka po drodze. Doszłam do wniosku, że zadowoli mnie po prostu 5 z przodu. Może to być nawet w postaci 59,9kg, ale będę się bardzo cieszyć zobaczywszy 5 z przodu. To mnie szalenie zmotywuje.
Ponadto zaczęłam więcej ćwiczyć, robię troszkę ćwiczeń cardio. Niewiele, ale wydaje mi się, że to tak naprawdę one trzymają mnie w formie.
Dzisiaj żywię się jabłkami. Boję się, że skuszę się na placki ziemniaczane, które dzisiaj robi moja mama, tym bardziej, że to ja sama jakiś czas temu narzekałam, że dawno ich nie jadłam. Nie wiem jak się wymigać. 

Słucham: The Jimi Hendrix Experience Remember




12 komentarzy:

  1. Czasem po prostu się nie widzi efektów ale waga pokazuje prawdę, jednak czasem waga kłamie dlatego lepiej używac centymetra bo podczas ćwiczeń w pewnym momencie miejsce tłuszczu zajmują mięsnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jak schudłam 6kg też nie widziałam wielkiej różnicy. Myślę że jak schudniemy więcej to będzie widać:)
    Trzymam kciuki żeby była ta piątka z przodu:)
    Chudnij:*

    OdpowiedzUsuń
  3. to wspaniałe uczucie, kiedy na wadze pojawia się coraz mniejsza cyferka... oby tylko mniej...
    pewnie już po plackach, ale na następny raz pomyśl sobie ile to ma tłuszczu! twoja mama smaży na tłuszczu, prawda? ocieka wręcz.
    Można zawsze nałożyć na talerz i przemycić do pokoju, a tam sru za okno tudzież do śmietnika.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też zaczynałam z 70kilogramami i do 61 mało kto zauważył, a potem jak za dwa tygodnie przyjechałam do domu i schudłam jedynie 1, kilograma to babcia się przeraziła. Także przychodzi taki moment kiedy naprawdę widać!

    OdpowiedzUsuń
  5. i tak zrobiłaś wielki postęp. wiadomo jest różnica pomiędzy 69,9 a 62,5 :) jeśli do września będzie Ci dobrze szło na pewno zobacszy upragnioną wagę :]

    OdpowiedzUsuń
  6. spokojnie, dasz radę, trzymam kciuki;* sporo udało Ci się schudnąc, gratuluję:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Vicious, jak chcesz się odchudzić to zacznij zdrowo myśleć i przeprowadź jakąś racjonalną dietę a nie wyznczaj sobie utopijnych celów, które do niczego dobrego nie prowadzą... Ja przy podobnym wzroście do Twojego osiągnęłam taki cel, jaki sobie wyzaczyłaś, w przybliżeniu te 45 kg, chociaż własny miałam trochę inny, i wcale szczęśliwsza NIE byłam.
    Schodząc coraz niżej czujesz coraz mniej, choć chcesz czuć cokolwiek.
    Nie wchodź w takie bagno. Droga powrotna taka kolorowa nie jest, a kiedyś DO NORAMLNOŚCI wrócić trzeba. Ciesz się życiem i zdrową wagą. Bywa trudno, ale się da. :*

    OdpowiedzUsuń
  8. efekty będzie widać na pewno, jak widzisz się codziennie w lustrze to może trudniej jest je zauważyć ale na 100% są ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej, strasznie podoba mi się Twój blog. Masz dużo motywacji!! Powodzenia i zapraszam czasem do mnie : www.bialasukienka.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Również marzę o 5 z przodu , ale przede mną jeszcze długa droga .
    Różnicę z pewnością widać :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. hej, 5 z przodu to mój cel ostateczny :)
    pamiętasz mnie jeszcze? przeniosłam się na blogspot
    dwa-listki-salaty

    OdpowiedzUsuń
  12. schudłaś, to przecież oczywiste. Dążysz do celu i jesteś silna, wiesz to, prawda? Jabłkowy dzień brzmi dobrze, więc mam nadzieję, że nie skusiłaś się na tego placka.
    Chudnij dalej, do ilu tylko zechcesz ;*

    OdpowiedzUsuń