W poniedziałek zmusiłam się do ćwiczeń, wczoraj też, dzisiaj tak samo ćwiczyłam. Jakoś idzie.
Jak na razie zjadłam dzisiaj kaszę mannę z jednej szklanki mleka, ale jest dopiero 15, więc spodziewam się niestety, że jeszcze coś zjem, najlepiej jakieś owoce, których jest mnóstwo w moim ogródku.
14 sierpnia jadę na wczasy. Z jednej strony nie mogę już się doczekać, ale znowu z drugiej martwię się, że to co uda mi się zrzucić, tam przetracę. Wiem to, bo znam dobrze siebie i niestety, nie potrafię się oprzeć lodom, gofrom i innym tego typu rzeczom kiedy jestem na wyjeździe. A tam nie będę miała okazji, żeby poćwiczyć.
Na razie staram się nie ważyć. Pochwalę się Wam wagą jak coś schudnę, bo na razie to wstyd pisać.
Słucham: AC/DC Live wire
Eee tam, pewnie przesadzasz. Nawet najmniejszy spadek wagi to sukces. Będzie dobrze, ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka.
OdpowiedzUsuńedyta-perfekcyjna-byc.blogspot.com
Świetnie, że radzisz sobie z dietą ;)
OdpowiedzUsuńA do ćwiczeń zamiast się zmuszać, to może pojeździj na rowerze? Chyba, że tego też tak bardzo nie lubisz.
Powodzenia w gubieniu kilogramów <33
NA wczasach jednak na pewno nie będziesz siedziala na dupie przez cały dzień, więc wychodzisz i spalisz conieco. Życze powodzenia :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :) http://max-fat-level.blog.pl/
Podczas wyjazdu nawet jeśli zjesz loda czy gofra to chyba nie ma wielkiej tragedii, w końcu to wakacje! Najważniejsze, żebyś nie straciła kontroli tak do końca, bo później trudno będzie Ci się pozbierać.
OdpowiedzUsuń