czwartek, 30 maja 2013

not anymore

Dzisiaj jadłam właściwie same otręby, rodzynki i płatki kukurydziane. Najpierw, na śniadanie zjadłam ta mieszankę w połączeniu z pół szklanki mleka, a potem tak sobie dziubałam w ciągu dnia od czasu do czasu. Oprócz tego kanapka z ciemnego chleba, bez masła, z pomidorem i ogórkiem. Czuję się straszliwie nażarta, za dużo zjadłam. Muszę sobie wprowadzić jakieś restrykcje.

Ćwiczyłam dzisiaj jakieś 40 minut, ale dzisiaj moja kondycja po prostu leżała, już po kilku minutach byłam tak zlana potem i zmęczona, że miałam ochotę położyć się na podłodze i leżeć tak do dnia sądnego. 

Od kilku dni cały czas wyrzucam sobie, że tak mało skupiałam się na nauce. Za mało czasu poświęcałam fizyce. Żegnaj AGH na ten rok! Miejmy nadzieję, że tylko na ten rok. Dużo myślę o tych studiach. Przeraża mnie to, że nie ma dziedziny, którą bym uwielbiała i chciała się w niej spełniać. Bo mnie podoba się wszystko. Widzę siebie na prawie, medycynie, studiach technicznych, w szkole teatralnej. I co teraz? Co ja mam robić? Straszne, że będąc tak głupim jak ja w tym momencie trzeba decydować o swojej przyszłości.

Oglądam: Mad Men
Słucham: Deep Purple Anthem





6 komentarzy:

  1. Powodzenia i wytrwałości w ćwiczeniach - 40 min to duużo :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. 40minut dziennie to całkiem niezły wynik. Uważaj z tym podjadaniem, żeby nie przywyknąć do tego, bo potem przyzwyczaisz się do ciągłego sięgania po jedzenie. Nie istotne, że po ziarenku.
    To świetnie, że masz wiele rzeczy, które lubisz ale zadaj sobie poważne pytanie, w czym podołasz, a co może być dla Ciebie nie osiągalne. Nie bujaj w obłokach. Wyznaczaj realne cele.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymam kciuki za Ciebie, Ty trzymaj za mnie:) na wzloty i upadki jesteśmy po prostu spisane, ale od nas zależy, czy podniesiemy głowę do celu, czy wzrok pozostanie spuszczony na nieidealne uda i talerz pełen wyrzutów sumienia.

    Wpadnij do mnie;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć. Często czytam blogi tego typu, bo sama choruję od 7 lat, ale przyznam szczeże, że żadko trafiam w tym "środowisku" na naprawdę mądre osoby - a myslę, że ze sposobu pisania wiele można wywnioskować. W każdym razie - Ciebie do takowych włąśnie zaliczyłam :)

    Dlatego chciałąm Ci powiedzieć jedną rzecz związaną ze studiami. Ja mam 21 lat i w tym roku podjełam WYMARZONY kierunek, taki, do którego dąrzyłam bardzo długo. Pierwszą maturę napisałam na 40% - jako osoba oceniana przez psychologów za wybitnie inteligentną, nalepsza uczennica, której ten przedmiot był największą życiową pasją. 40%, a byłam na profilu polonistycznym w najlepszym humanistycznym liceum w województwie. Kiedy wyprowadziłam się 500 kilometrów na południe i NIE PODJĘŁAM ŻADNYCH studiów tylko zaczęłam pracować, ludzie pukali się w głowę i twierdzili, że marnuję sobie życie. Minął rok, ja poprawiłam maturę, zdobyłam doświadczenie życiowe i 5 pozycji w CV, teraz jestem na tym właśnie kierunku, o którym marzyłam. Ja się spełniam intelektualnie i życiowo, jestem najlepszą studentką na roku. Moi znajomi, którzy śmiali się z mojej decyuzji 2 lata temu teraz męczą się na beznadziejny studiach, których nie lubią, zostali w naszym mieście, mieszkają z rodzicami i nie mają pojęcia co to znaczy walczyć o swoje marzenia i co to znaczy je spełnić i czuć satysfakcję, zadowolenie, dumę i radość z każdej godziny na uczelni.
    Nie poddawaj się i jeśli wiesz co chcesz w życiu zrobić to nigdy nie zadowalaj się tym, co daje ci aktualna sytuacja, jesli wiesz, że jesteś w stanie walczyć o coś więcej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również po maturze, i tak myślę jak moje wyniki... Ale jednak to nie jest najważniejsze. Odpowiedź anonimowej osoby wyżej mnie pocieszyła.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sorry za mnustwo błędów ort. ale mam niestety dysoftografię i nie jestem w stanie wyłapywać błędów na bierząco... wstyd mi strasznie, ale nie jestem w stanie z tym nic zrobić. Pocieszam się tym, że magazyny zawszemają korektorów i edytorów ^^

    OdpowiedzUsuń