Ćwiczyłam dzisiaj i prawie umarłam z gorąca. Nawet kiedy otwieram okna i drzwi próbując zrobić przeciąg, nic to nie daje, gorące powietrze jeszcze wszystko pogarsza. Masakra. Najchętniej popływałabym w zimnej wodzie, ale w pobliżu nie ma żadnego zalewu, basenu ani w ogóle żadnej wody, a nie wyobrażam sobie jazdy rowerem kilkanaście kilometrów w tym upale.
Co do jedzenia, właściwie nie mam na nic ochoty. Zjadłam sobie dzisiaj śliwkę i jabłko, chyba by mnie to zabiło jakbym miała teraz zjeść coś na gorąco.
Pomierzyłam się dzisiaj, zmierzę się też w poniedziałek za tydzień i wtedy napiszę porównanie tych wymiarów. Mam nadzieję, że coś się zmieni.
Czytam: Jerzy Kirchmayer Powstanie Warszawskie
Oglądam: Glee
Słucham: Dezerter Kto
Bilans bez komentarza... genialny ! <3
OdpowiedzUsuńNa pewno coś schudniesz przez tydzień.
Powodzenia Ci życzę kochana <3
pogoda taka, że ćwiczyć cięzko. fakt. ale przynajmniej też taka, że nie chce się jeść.
OdpowiedzUsuńGlee jest całkiem spoko!
Świetny bilans! Też bym popływała. Niestety miejscówek niewiele w obrębie 20km. Możnaby pójść na krytry basen, ale jak myślę o tym, że miałabym pokazać swoje cielsko w kostiumie kąpielowym to... Nieeeee.Stanowcze nie.
OdpowiedzUsuńA więc całe szczęście, że jest gorąco :) I oby tak było jak najdłużej, bo to wyraźnie sprzyja Twojej diecie :)
OdpowiedzUsuńOstatnia fotka <3
podziwiam że ćwiczysz w taką pogodę, spalasz jeszcze więcej kalorii niż zwykle :) to pierwsze before-after jest niesamowite, aż trudno uwierzyć że to ta sama osoba. obyśmy też kiedyś wyglądały tak jak na tych zdjęciach 'po' :)
OdpowiedzUsuńDezerter- dobry wybór. Zazdroszczę osobom, na których apetyt wpływa np upał. Ja nie czuję głodu jako takiego. Ja po prostu "jem oczami". Nawet jak mój żołądek już nie wytrzymuje.
OdpowiedzUsuń