Nie pisałam, bo nie miałam czasu. I nie chciało mi się. W ogóle nic mi się nie chciało, tylko leżeć i żreć. Co też robiłam.
No, ale już trudno. W święta oczywiście przytyłam, jakżeby inaczej.
Nie uczę się nic, a tu miesiąc do matury, brawa dla mnie. Prezentacja maturalna jak na razie nie istnieje. Nie mówiąc już o bieżących sprawdzianach, których oczywiście nie zaliczam, bo mi się nie chce.
Także, w skrócie, jestem w jednej wielkiej, czarnej dupie. Już nawet niech będę gruba, ale żebym chociaż tą maturę zdała.
Kochana, przed maturą zrezygnuj choć trochę z diety. Jak nie będziesz jadła to nie będziesz się mogła skupić. Uwierz mi, wiem co mówię. Na rygorystycznej diecie ciężko czegokolwiek się nauczyć. Zadbaj na razie o swoją przyszłość, dietę zastąp ćwiczeniami, a po maturze będziesz miała dość czasu by zadbać o ciałko.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
A ja powiem tak! Przed maturom wcinaj orzechy, by Ci łatwiej było się uczyć! Bez wyrzutów- z umiarem. ;*
OdpowiedzUsuńWeź się w garść! Dieta może miesiąc poczekać, ale matura nie. Zacznij robić prezentację, rób zadania.. To tylko miesiąc. Zepnij tyłek i się ucz!
OdpowiedzUsuńtak to juz w maturalnej jest, ze sie nic robic nie chce.. co do prezentacji - ja za to wolę żeby ktoś się 'pomęczył' niż żebym miała marnować chociaż godzinę mojego czasu ;) szczególnie, że to NIC dobrego w moje zycie nie wnosi. najlepiej jakby ktos w ogole za mnie na ten polski poszedł :D
OdpowiedzUsuńGłowa do góry! Trzeba schudnac przed matura żeby w białej bluzce dobrze wyglądać :)
jak czytam ten post, to mam wrażenie, że odnosi się do mnie: matura, prezentacja, dieta, święta, oceny, poprawy. Weźmy się w garśc, razem.
OdpowiedzUsuń